Senator Stanów Zjednoczonych Lindsey Graham wywołał gniew, odpowiadając na protesty przed swoim domem w Seneca w Karolinie Południowej antypalestyńskimi uwagami w mediach społecznościowych.
„Palestyńczycy w Gazie to najbardziej zradykalizowana populacja na planecie, którą od urodzenia uczy się nienawiści do Żydów. Naprawa tego problemu zajmie lata” – powiedział Graham w post na platformie społecznościowej X, wcześniej znanej jako Twitter.
„Kiedy słyszę »od rzeki do morza«, przypomina mi się »ostateczne rozwiązanie«. Terroryści z Hamasu to SS na sterydach” – dodał, porównując ich do nazistowskiej organizacji paramilitarnej Schutzstaffel (SS).
W ramach posta Graham udostępnił wideo przedstawiające małą kolejkę protestujących — w sumie około 20 osób — którzy trzymali dużą palestyńską flagę na drodze przed jego domem i skandowali: „Lindsey Graham, nie skończyliśmy. Intifada dopiero się zaczyna”.
Czwartkowe wypowiedzi przypadły na święto 4 lipca, kiedy Stany Zjednoczone świętują Deklarację Niepodległości, a Graham wykorzystał swój wpis do potępienia protestu, nazywając go zakłócającym porządek.
„Choć szanuję prawo do pokojowego protestu, przepraszam moich sąsiadów i ich rodziny za zakłócenia w obchodach Czwartego Lipca spowodowane przez tę propalestyńską grupę” – napisał.
„Wydarzenia takie jak to utwierdzają mnie bardziej niż kiedykolwiek w postanowieniu, by stanąć po stronie Izraela, zderadykalizować naród palestyński i zmierzać w stronę lepszego i bardziej stabilnego świata”.
Komentarze te stanowią najnowsze z serii antypalestyńskich wypowiedzi senatora Partii Republikańskiej, który wcześniej zasugerował, że Izrael miałby prawo użyć broni nuklearnej w Strefie Gazy, gdzie od października prowadzi śmiercionośną kampanię militarną.
„Słuchajcie, oto co powiedziałbym o walce z wrogiem, który chce zabić was i waszą rodzinę. Dlaczego zrzuciliśmy dwie bomby — bomby atomowe — na Hiroszimę i Nagasaki? Aby zakończyć wojnę, której nie mogliśmy sobie pozwolić przegrać” — powiedział w maju w programie Meet the Press stacji NBC. „Najwyraźniej nie rozumiecie, z czym mierzy się Izrael”.
Te telewizyjne komentarze były częściowo przyczyną protestu przed domem Grahama w czwartek.
Grupa o nazwie Partia Socjalizmu i Wyzwolenia (PSL) zorganizowała demonstrację, aby odpowiedzieć na jego „jastrzębie stanowisko” w sprawie Izraela. W oświadczeniu wydanym dla lokalnych mediów ostrzegła, że „wojownicza retoryka Grahama zaostrzyła kryzys humanitarny w Gazie”.
„Jestem Palestyńczykiem i mam przyjaciół i rodzinę w Palestynie” – powiedziała Rose Hassouneh, członkini PSL, lokalnej filii ABC News. „Biorę udział w tej kampanii, aby wesprzeć ich walkę o wyzwolenie i dlatego, że musimy zakończyć wszelkie wsparcie USA dla izraelskiego reżimu apartheidu”.
Od czasu rozpoczęcia przez Izrael wojny 7 października, po ataku palestyńskiego ugrupowania Hamas, w którym zginęło 1139 osób, w Strefie Gazy zginęło ponad 38 000 Palestyńczyków.
Ofensywa militarna i oblężenie wywołały obawy o ludobójstwo w palestyńskiej enklawie, a Organizacja Narodów Zjednoczonych i organizacje obrońców praw człowieka ostrzegają przed dużym ryzykiem głodu.
Podobnie większość Amerykanów nie pochwala działań Izraela w Strefie Gazy: agencja badawcza Gallup podała w marcu, że 55 procent z nich sprzeciwia się ofensywie militarnej, a odsetek poparcia spadł do 36 procent.
Ale USA nadal wysyłały broń i pomoc do Izraela, pomimo protestów, szczególnie ze strony grup arabskich, muzułmańskich i postępowych w kraju. USA przeznaczają 3,8 mld dolarów na pomoc wojskową dla Izraela każdego roku i przeznaczyły miliardy dolarów na dodatkowe fundusze i zaopatrzenie podczas wojny.
Graham należy do bezstronnej większości w Kongresie, która popiera zdecydowaną pomoc USA dla Izraela.
Zarówno Demokraci, jak i Republikanie sprzeciwili się apelom o uzależnienie pomocy od spełnienia warunków, aby móc domagać się zabezpieczeń humanitarnych.
Administracja prezydenta Joe Bidena, demokraty, również pozostała nieugięta w swoim „żelaznym” poparciu dla Izraela podczas wojny, pomimo pewnej krytyki dotyczącej jej humanitarnych skutków.
Na przykład na początku maja Biden ogłosił, że wstrzymał dostawę jednej partii ciężkich bomb do Izraela, powołując się na obawy dotyczące ich wykorzystania podczas izraelskiego ataku na Rafah, miasto w południowej części Strefy Gazy.
Jednak Stany Zjednoczone kontynuowały dostawy innej broni do Izraela, a w zeszłym miesiącu media w USA i Izraelu poinformowały, że Biden prawdopodobnie wkrótce zwolni wstrzymaną dostawę, mimo krytyki, jaka spotkała go z tym wyborem.
Choć szanuję prawo do pokojowych protestów, przepraszam moich sąsiadów i ich rodziny za zakłócenia w obchodach Czwartego Lipca spowodowane przez tę propalestyńską grupę.
Chcę to powiedzieć jasno: całkowicie i całkowicie popieram Izrael.
Jak zawsze powtarzałem,… fot.twitter.com/d9gElmgwBq
— Lindsey Graham (@LindseyGrahamSC) 4 lipca 2024 r.
Graham nie jest jedynym członkiem Kongresu USA, który spotkał się z oburzeniem z powodu antypalestyńskich uwag.
W lutym republikański przedstawiciel Andy Ogles został sfilmowany, jak przechadza się po korytarzach Kongresu i mówi protestującym przeciwko wojnie: „Myślę, że powinniśmy ich wszystkich zabić”.
„Hamas i Palestyńczycy atakują Izrael od 20 lat i nadszedł czas, żeby za to zapłacić” – dodał.
Sam Biden wywołał gniew, gdy w październiku zakwestionował gwałtownie rosnącą liczbę ofiar śmiertelnych wśród Palestyńczyków.
„Nie mam pojęcia, czy Palestyńczycy mówią prawdę o liczbie zabitych osób” – powiedział Biden na konferencji prasowej.
Zwolennicy twierdzą, że takie uwagi przyczyniają się do nienawiści antypalestyńskiej, islamofobicznej i antyarabskiej. W kwietniu Rada ds. Stosunków Amerykańsko-Islamskich (CAIR) poinformowała, że otrzymała 8061 zgłoszeń o nienawiści antymuzułmańskiej w 2023 r., z czego połowa nadeszła po rozpoczęciu wojny w Gazie.
Od początku wojny dochodziło również do głośnych ataków na Palestyńczyków amerykańskich.
W październiku sześcioletni palestyńsko-amerykański chłopiec o imieniu Wadea al-Fayoume został śmiertelnie pchnięty nożem przez swojego sąsiada, który przed atakiem rzekomo krzyczał: „Wy, muzułmanie, musicie umrzeć!”. W ataku ranna została również matka Al-Fayoume.
W czerwcu mieszkanka Euless w Teksasie została oskarżona o usiłowanie zabójstwa za próbę utopienia trzyletniej palestyńskiej dziewczynki-Amerykanki w basenie należącym do jej apartamentowca.
Mimo to krytycy oskarżyli Waszyngton o bagatelizowanie nienawiści, z jaką borykają się grupy Palestyńczyków, Arabów i muzułmanów od początku wojny.
Oskarżają również polityków o błędne przedstawianie celów propalestyńskich demonstrantów jako antysemickich. Zamiast tego wielu protestujących wzywało do zawieszenia broni w Strefie Gazy i wycofania inwestycji z firm powiązanych z łamaniem praw człowieka przez Izrael.
Przykładowo w zeszłym tygodniu Izba Reprezentantów zagłosowała za przyjęciem ustawy zakazującej Departamentowi Stanu USA powoływania się na statystyki dotyczące liczby ofiar śmiertelnych wśród Palestyńczyków, udostępniane przez Ministerstwo Zdrowia Strefy Gazy.
Jednakże organizacje międzynarodowe i niezależni obserwatorzy powszechnie uważają te statystyki za wiarygodne.
„Sześcioro dzieci, Panie Przewodniczący, sześcioro ginie w Gazie co godzinę. Ale Palestyńczycy to nie tylko liczby. Za tymi liczbami kryją się prawdziwi ludzie — matki, ojcowie, synowie, córki, którym skradziono życie, a ich rodziny zostały rozdarte, i nie powinniśmy próbować tego ukrywać” — powiedziała palestyńsko-amerykańska przedstawicielka Rashida Tlaib na sali obrad Izby Reprezentantów.
„W tej izbie panuje tak wielki antypalestyński rasizm, że moi koledzy nie chcą nawet przyznać, że Palestyńczycy w ogóle istnieją, ani gdy żyją, ani nawet gdy nie żyją”.