Paryż:
W siedzibie skrajnie prawicowego Zgromadzenia Narodowego (RN) czekał już szampan, ale nastrój radości szybko zmienił się w niedowierzanie, gdy na ekranach telewizorów pojawiły się pierwsze prognozowane wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych.
Marine Le Pen przez wiele dni pewnie przewidywała, że jej partia odniesie zwycięstwo, zdobywając bezwzględną większość, a jej protegowany Jordan Bardella zostanie premierem. Zamiast tego Zgromadzenie Narodowe było na dobrej drodze, by zająć trzecie miejsce, za lewicowym sojuszem i centrowym blokiem prezydenta Emmanuela Macrona.
Zostało to w dużej mierze zniweczone przez taktyczne układy między przeciwnikami centrowymi i lewicowymi, którzy wycofali ponad 200 kandydatów z wyścigów trzech kandydatów, aby uniknąć podziału głosów anty-RN.
Przewidywany wynik gwałtownie zahamował nieustanny wzrost poparcia dla skrajnej prawicy we Francji, starannie zaplanowany przez Le Pen, która chciała poprawić wizerunek swojej partii i wykorzystać niezadowolenie wyborców rozgniewanych kosztami utrzymania, napiętym systemem usług publicznych i imigracją.
Niewątpliwie Le Pen i jej partia już wcześniej przeżywały rozczarowania, ostatnio poniosły porażkę z Macronem w wyborach prezydenckich w 2022 r., ale udało im się podnieść z jeszcze większą siłą niż poprzednio.
Ale na razie wynik był trudny do przełknięcia.
„Wyniki są rozczarowujące i nie odzwierciedlają tego, czego oczekują Francuzi” – powiedziała 18-letnia Jocelyn Cousin, która przyjechała do siedziby partii spodziewając się imprezy z okazji zwycięstwa.
Wydawało się, że dynamika RN jest nie do zatrzymania, gdy na początku czerwca partia ta rozgromiła centrystów w wyborach europejskich i zdobyła pierwsze miejsce, wyprzedzając naprędce utworzony lewicowy Nowy Front Ludowy, w pierwszej turze wyborów parlamentarnych 30 czerwca.
Le Pen i Bardella przypisywali niepowodzenie swojej partii w niedzielę temu, co Bardella nazwał „haniebnym sojuszem” z siłami anty-RN, które jego zdaniem przedstawiały partię w złym świetle i nie szanowały jej wyborców.
Jednak ankieter IPSOS Brice Teinturier wskazał na braki samej RN, w tym na ujawnione przed drugą turą poglądy ksenofobiczne u kilku kandydatów. Podnosi to kwestię, czy partia rzeczywiście zerwała ze swoją toksyczną przeszłością.
„Stało się również tak, że sami kandydaci RN pokazali w tej kampanii, że albo nie byli gotowi, albo mieli w swoich szeregach kandydatów, którzy są antysemiccy, ksenofobiczni lub homofobiczni” – powiedział Teinturier telewizji France 2.
‘PŁYW SIĘ WZRASTA’
Florent de Kersauson, kandydat RN w Bretanii w zachodniej Francji, przyznał, że skutki były szkodliwe. Ale powiedział również, że wyborcy mogli uznać, że partia była arogancka, przewidując bezwzględną większość.
„Uznałem, że to dziwne, że tak powiedzieli” – powiedział Kersauson, który przegrał wyścig z kandydatem popierającym Macrona. „Wydawało się, że to coś, co było bardzo trudne do osiągnięcia”.
Bardella i Le Pen starali się pokazać odważną twarz swojego wyniku. Partia zwiększyła swój udział w Zgromadzeniu Narodowym do rekordowego poziomu, zauważyli, przysięgając, że będą walczyć, aż zdobędą władzę.
„Pływ rośnie, ale tym razem nie podniósł się wystarczająco wysoko” – powiedziała Le Pen, która prawdopodobnie rozpocznie swoją czwartą kampanię prezydencką w 2027 r. „Nasze zwycięstwo zostało jedynie opóźnione”.
Podobne odczucia podzielało wielu zwolenników zgromadzonych w siedzibie partii w Paryżu.
„Widzę, że nasze zwycięstwo nadchodzi. Ludzie zrozumieją, że Narodowy Zjazd nie jest taki straszny. Wierzę, że wydarzy się w 2027 roku. Mam wiele nadziei i będę walczyć dalej” – powiedziała Elea da Cunha, 17 lat.
Frederic-Pierre Vos, bliski współpracownik Le Pen i były prawnik partii RN, wybrany w okręgu wyborczym na północ od Paryża, powiedział, że zawieszony parlament, który powstał w wyniku wyborów, oznaczać będzie niemożność rządzenia Francją, co da RN nowe możliwości w 2027 r.
Jednak mimo bojowych wypowiedzi partii, niedzielny wynik był wyraźną porażką.
Dziennik ekonomiczny Les Echos zamieścił na pierwszej stronie ponurą twarz Bardelli i napis „la claque”, czyli „policzek”.
(Ta historia nie była edytowana przez zespół NDTV i została wygenerowana automatycznie na podstawie kanału informacyjnego.)