Deir el-Balah, Gaza – Rima Khamis, 34-letnia matka trójki dzieci, w niedzielny wieczór przyjechała z wizytą do domu swoich rodziców.
Mieszkała na północy miasta Gaza i przyjechała do dzielnicy Daraj w centrum, aby odwiedzić chorą matkę.
Następnie izraelskie rozkazy opuszczenia Daraj, Tuffah i Starego Miasta spadły jak grom z jasnego nieba, wywołując wszędzie panikę.
„Dopiero co zacząłem biegać”
„Próbowałam dodzwonić się do męża, żeby powiedzieć mu, co się stało, ale bezskutecznie” – powiedziała Rima w wiadomościach dla Al Jazeery.
Nie wiedząc, co się wydarzy, chwyciła dzieci i kilka rzeczy, jakie udało jej się znaleźć, i „po prostu zaczęła biec na północ miasta”.
Matka Rimy, która jest chora i nie może poruszać się o własnych siłach, nie mogła pojechać z nią, ponieważ musiała czekać, aż jej synowie znajdą dla niej wózek inwalidzki.
Prowadząc swoje dzieci przez ulicę, aby spróbować dostać się do domu teściów, Rima rejestrowała obrazy masowych przymusowych przesiedleń.
„Większość ludzi wokół mnie kręciła się bez celu, nie wiedząc dokąd idą.
„Rodziny niosły to, co uważały za najważniejsze. Galonowy dzban wody, worek mąki, kilka puszek… kawałki ubrań dla dzieci”.
Nikt nie miał żadnego pojazdu, w Gazie nie było już paliwa do obsługi pojazdów. Ludzie więc biegali, mogli zabrać tylko tyle, ile fizycznie mogli unieść, zmuszeni do zostawienia wszystkiego, co nie było niezbędne do utrzymania wszystkich przy życiu.
„Matki płakały, a ja płakałam razem z nimi.
„Droga ciągnęła się przed nami, było bardzo gorąco, a dzieci płakały, bo musiały tak długo iść”.
Rimę ogarnęła rozpacz. W pewnym momencie podniosła wzrok ku niebu.
„Powiedziałem: ‘O Panie, oby tylko Zmartwychwstanie nastąpiło.’ Nie mogliśmy już tego znieść”.
Ale udało jej się. Udało jej się zabrać sześcioletniego Jamala, czteroletnią Mirnę i osiemnastomiesięcznego Kinana do domu ich dziadków na północy miasta, gdzie zostali ponownie zjednoczeni ze swoim ojcem.
Odmowa życia w wysiedleniu
Rima i jej rodzina pozostali w mieście Gaza podczas izraelskiego ataku na enklawę, odmawiając przyłączenia się do fali przesiedleńców wewnętrznych, którzy szukali bezpieczeństwa przed izraelskimi atakami.
Ich determinacja, by pozostać na miejscu, kosztowała ich wiele, ale byli pewni, że wyjazd będzie jeszcze gorszy.
U Jamala zaczęły występować drgawki gorączkowe, na które lekarze nie potrafili znaleźć żadnego lekarstwa, zamiast tego uspokajali chłopca w trakcie każdego ataku.
Mieszkali z jej teściami w domu, który był tak zniszczony, że prawie nie nadawał się do zamieszkania. Ale przynajmniej to był ich dom.
Kiedy żywność stała się katastrofalnie niedostateczna, a piekarnie w mieście Gaza zaczęły milczeć jedna po drugiej – brakowało paliwa i składników – rodzina Rimy poczuła, że głód staje się coraz bardziej dotkliwy.
Zaczęła przeszukiwać rynki i rozmawiać z różnymi „dilerami”, aby zdobyć żywność i mleko dla niemowląt w cenach, których nigdy sobie nie wyobrażała.
Ale wytrwali, bo chcieli pozostać w swoich domach.
Tej nocy izraelskie czołgi i pojazdy opancerzone wkroczyły z południowo-zachodniego narożnika miasta Gaza, zmuszając jeszcze więcej ludzi do ucieczki, próbując uniknąć bombardowań z powietrza, które otoczyły wszystko wokół straszliwym strachem.
Alaa Al-Nimr, 33-letnia matka trójki dzieci, w tym niemowlęcia, opowiedziała o „okropnościach”, których doświadczyła, gdy straszny dzień przeciągnął się na całą noc.
Alaa i jej rodzina byli przesiedlani kilkakrotnie, powiedziała, że prawdopodobnie 11 razy, ale nie była już w stanie przypomnieć sobie szczegółów.
Ostatecznie zostali rozdzieleni – Alaa z dziećmi zamieszkała u krewnych w dzielnicy Sheikh Radwan, a jej mąż z rodzicami w szkole, w której schroniły się tysiące osób.
Pacjenci ewakuowani na noszach
Kiedy ogłoszono nakaz przymusowej ewakuacji, Alaa przebywała w szpitalu Al-Ahli Arab wraz z mężem i jego dwuletnim bratankiem, który miał oparzenia całego ciała.
Chłopiec stracił całą rodzinę w izraelskim bombardowaniu tydzień wcześniej.
„Po wydaniu nakazu ewakuacji dla tego obszaru wszyscy zaczęli uciekać i krzyczeć” – powiedziała.
„Personel medyczny, ranni i rodziny, wszyscy zaczęli biec. Ambulanse próbowały przetransportować część sprzętu szpitalnego w inne miejsce.
„Zapanował chaos… chaos zapanował.”
Alaa powiedział, że gdy ludzie próbowali ewakuować się, nad ich głowami krążyły quadrocoptery, strzelając bezpośrednio w pobliżu bramy szpitala, zwiększając strach i panikę.
„Jakiż bolesny widok masowego exodusu… pacjentów ewakuowano na ich łóżkach szpitalnych, mając założone kroplówki.
„Ludzie chodzili bez celu. Mój mąż odebrał swojego siostrzeńca i wróciliśmy do domu moich krewnych, ponieważ jest taki młody, że musi zostać ze mną.
„Płakałam, patrząc na ludzi krążących wokół mnie, bombardujących nad nami i czołgi za nami… wszędzie. Gdzie iść?”
Gdy Alaa i jej dziecko trafiły do schroniska, w którym przebywała ich rodzina, mąż Alaa udał się do szkoły w zachodniej części miasta Gaza, aby odwiedzić rodzinę.
Tej nocy zostali niespodziewanie otoczeni przez czołgi i uciekli, korzystając z nikłej osłony, jaką dało im nocne bombardowanie.
„Mój mąż dotarł do naszej dzielnicy wczesnym rankiem tego świtu, wraz z grupami przesiedleńców, głównie rodzinami z dziećmi.
„Ludzie siedzieli na chodniku i na ulicy. Nikt nie miał dokąd pójść”.