Paryż, Francja – „Oczywiście, poszliśmy głosować na Mélenchona” – mówi Houcine, 49-letni rzeźnik pochodzenia marokańskiego z Belleville, zróżnicowanej paryskiej dzielnicy.
„W niedzielę znowu poszedłem do lokalu wyborczego, ale był zamknięty. Pewna kobieta wyjaśniła mi, że kandydat lewicy już wygrał i został wybrany na posła po pierwszej turze. Nawet nie wiedziałem” – mówi z uśmiechem, który rozświetla jego twarz.
Jean-Luc Mélenchon to 72-letni doświadczony socjalista, stojący na czele Nowego Frontu Ludowego (NFP), lewicowego sojuszu, który zdobył większość miejsc w drugiej turze niedawnych wyborów parlamentarnych, co w decydujący sposób uniemożliwiło skrajnej prawicy przejęcie władzy.
Houcine, ojciec trójki dzieci, który 26 lat temu przeprowadził się do Francji, uosabia radosnego ducha panującego wśród zmarginalizowanych społeczności Paryża po ogłoszeniu wyników niedzielnej dogrywki.
Chmury wiszące nad Belleville, gdzie znajdują się północnoafrykańskie restauracje, sklepy z azjatycką żywnością i kilka eleganckich barów, nie zdołały popsuć nastroju.
„Wiedziałem, że [National Rally] nie udałoby się. Są zbyt rasistowscy, a Francja, to także my, imigranci”, powiedział Houcine.
Wielu obawiało się jednak, że antyimigracyjna partia Marine Le Pen zdobędzie większość miejsc w Zgromadzeniu Narodowym, po osiągnięciu historycznie wysokiego wyniku w pierwszej turze.
Ich obawy spotęgowały wspomnienia ostatnich dwóch wyborów prezydenckich, w których Le Pen rzuciła wyzwanie prezydentowi Emmanuelowi Macronowi w drugiej turze.
Jej popularność pozostaje niezaprzeczalna, ale ku zaskoczeniu wielu koalicja New Popular Front ostatecznie zdobyła najwięcej miejsc w parlamencie – 188, pokonując Ensemble, centrowy ruch Macrona, który zdobył 161 miejsc. National Rally zdobył 142 miejsca.
Wynik był następstwem miażdżącego porozumienia między kandydatami lewicowymi i centrowymi, mającego na celu „zablokowanie skrajnej prawicy” poprzez wycofanie niektórych polityków z obszarów, na których dominowała skrajna prawica.
Żadna z partii nie zdobyła 289 miejsc wymaganych do uzyskania większości, co oznacza, że we Francji parlament jest zawieszony, a negocjacje koalicyjne trwają – proces ten może potrwać kilka tygodni.
Rokhaya Diallo, francuska dziennikarka, pisarka, reżyserka i aktywistka, której misją jest równość, przestrzegła przed świętowaniem niedzielnych wyników wyborów.
„To ulga, że udało się ograniczyć wpływy Zgromadzenia Narodowego, ale to dalekie od zwycięstwa. Zwiększyli liczbę swoich zastępców o 58 procent” – powiedziała.
„Dobry wynik lewicy był możliwy dzięki mobilizacji społeczeństwa obywatelskiego, które prowadziło akcje telefoniczne, agitowało, organizowało wiece… To dzięki prawdziwej pracy w terenie”.
Houcine ma nadzieję, że Mélenchon, „ulubieniec wszystkich”, będzie rządził krajem.
Kilka przecznic dalej od sklepu mięsnego Houcine’a, Jouhayna, 20-letnia francuska studentka pochodzenia marokańskiego, która pomaga w prowadzeniu rodzinnej perfumerii, gdy nie jest na uniwersytecie, opowiada o napaści.
„Po pierwszej turze wyborów byłam bardzo przestraszona i rozczarowana, widząc wynik Narodowego Zjazdu. Pewnego dnia, gdy otwierałam sklep, mężczyzna spojrzał na mnie i powiedział: „Jesteśmy tutaj we Francji, panienko”.
Uważa, że miał na myśli jej kolorowy hidżab.
Choć czuje „ulgę”, że skrajna prawica została powstrzymana, mówi, że to „dopiero początek walki”.
„To zwycięstwo nieudane. Dziś wygraliśmy, ale wyniki Narodowego Zlotu nie zapowiadają niczego dobrego na przyszłość. Za 10, 20 lat, kto wie, co się wydarzy?”
Według niej „bezwstydny rasizm” rozpętany przez Narodowy Ruch wobec społeczności imigrantów i muzułmanów pozostawi blizny na kraju.
Le Pen wezwała do zakazu noszenia hidżabu w przestrzeni publicznej, podczas gdy jej protegowany, który kieruje kandydaturą parlamentarną, Jordan Bardella nazwał zasłonę „narzędziem dyskryminacji”. Wypowiedział się przeciwko ludnym banlieue na północ od Paryża, w którym dorastał – Seine-Saint-Denis – i obiecał zakazać osobom z podwójnym obywatelstwem wykonywania niektórych „najbardziej strategicznych” stanowisk państwowych, jeśli jego partia przejmie władzę.
Organizacje pozarządowe odnotowały wzrost liczby przejawów islamofobii i rasizmu w czerwcu.
Farouk Ezzou, 52-latek pochodzenia syryjskiego, który w swoim sklepie sprzedaje dywaniki modlitewne i Korany, mieszka we Francji od 2008 roku.
„Jednym z głównych powodów tego dobrego wyniku jest, moim zdaniem, Gaza” – powiedział. „Wiem, że wiele osób, które czują solidarność z Palestyną, głosowało na lewicę”.
Faruk mówi, że jest „bardzo zadowolony z wyniku”, ale obawia się, że obóz prezydencki nie zgodzi się na oddanie władzy lewicy.
W swoim przemówieniu zwycięskim Mélenchon powiedział, że prezydent i przyszły premier „będą musieli zgodzić się na uznanie państwa palestyńskiego tak szybko, jak to możliwe”.
Od dawna wspierając prawa Palestyńczyków, jego partia Francja Nieugięta spotkała się z uznaniem wielu i krytyką innych za stanowisko, jakie zajmował w sprawie konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Policja niedawno wezwała Mathilde Panot, przewodniczącą lewicowej partii, w związku z jej oświadczeniami złożonymi po wkroczeniu Hamasu do południowego Izraela.
Panot przewodzi LFI, grupie parlamentarnej partii Francja Nieugięta, która przedstawiła wydarzenia z 7 października jako „zbrojną ofensywę sił palestyńskich” i nawiązała do okupacji izraelskiej.
W poniedziałek minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin stwierdził, że „nie wchodzi w grę rządzenie ani wspieranie koalicji, która miałaby jakiekolwiek powiązania z Francją Nieugiętą”.
„Muszą przekazać swoją władzę. To kwestia wolności” – mówi Farouk.
W niedzielę późnym wieczorem na placu Place de la Republique tysiące osób zebrało się, by wiwatować na cześć triumfu lewicy. Wielu z nich machało palestyńskimi flagami pod niebem pełnym fajerwerków.
Reda, 50-letni Algierczyk, nie mógł głosować, ponieważ nie posiada obywatelstwa francuskiego.
„Zaraz po zamknięciu sklepu usłyszałem ludzi krzyczących z radości. To było szaleństwo” – powiedział. „Bałem się, tak, że Narodowy Zjazd wygra, ale nie o siebie, ponieważ mam zezwolenie na pobyt. Bałem się o wszystkich innych, o wszystkich nieudokumentowanych ludzi.
„Gdybym mógł głosować, głosowałbym na Melenchona. Wszyscy go kochają, Melenchon.”