Jest jedna rzecz, którą każdy fan Marvela wie o postaci Thunderbolta Rossa: generał, który po raz pierwszy zasłynął polowaniem na Bruce’a Bannera w filmie „Niesamowity Hulk” z 2008 r., jest nie być traktowany z lekceważeniem i nie poddaje się bez walki. Przez jakiś czas wydawało się, że Marvel zadowala się udawaniem, że ten kontrowersyjnie przyjęty film po prostu nigdy nie powstał — nie w ostatniej kolejności dlatego, że sam Hulk przeszedł własną transformację, a Mark Ruffalo przejął rolę oryginalnego aktora Eda Nortona w filmie „Avengers” z 2012 roku. Jednak na przestrzeni lat MCU podjęło kilka kroków w kierunku ponownego zintegrowania rudowłosego pasierba franczyzy z całą własnością, najpierw powtarzając rolę Rossa w filmie „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”, a następnie pojawiając się w różnych innych rolach (w tym przywracamy złowrogą Abomination Tima Rotha zarówno w „Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni”, jak i w serialu Disney+ „She-Hulk: Adwokat”).
Teraz Ross szykuje się do odciśnięcia swojego największego i najbardziej trwałego śladu na MCU jako prezydent Stanów Zjednoczonych w filmie „Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat”… ale tym razem bez swojego charakterystycznego wąsa. Marvel mądrze wybrał nie zmusić Harrisona Forda do zapuszczenia własnego wąsa lub, co gorsza, do założenia sztucznego, który rozpraszałby widzów za każdym razem, gdy był na ekranie. Zamiast tego reżyser „Nowego wspaniałego świata” Julius Onah i jego zespół kreatywny zdecydowali się na bardziej komediowe podejście: Sam Wilson powiesił abażur na nowej obsadzie. „Muszę przyznać, że wciąż przyzwyczajam się do nowego wyglądu” — stwierdza ironicznie. „Powiedzieli: ‘Musisz pozbyć się wąsów albo przegrać wybory’” — odpowiada Ross beznamiętnie.