Pojęcie, że ktokolwiek na pokładzie SS Minnow zabrałoby ze sobą dodatkowe ubrania na potencjalny krótki rejs statkiem, to tylko wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o błędną logikę „Wyspy Gilligana”. Twórcy serialu nie są bynajmniej przeoczeniem, celowo unikał wyjaśniania swoich bezsensówrozumując (słusznie), że w ten sposób było zabawniej. Sherwood, co ważniejsze, zdał sobie sprawę, że żadne z tych drobiazgów nie miało znaczenia; nie tworzył ugruntowanego dramatu, tworzył lekką jak piórko komedię pełną niedopowiedzianych spostrzeżeń na temat kondycji ludzkiej.
Jakkolwiek by było, Sherwood przyznał, że fani nie przestaną go wypytywać o garderobę Howellów w jego książka z 1994 r. „Inside Gilligan’s Island: A Three-Hour Tour Through The Making Of A Television Classic”. Wyjaśniając, że pierwotnie byli to jedyni bohaterowie, „którym przeznaczono na zmiany kostiumów – i to rozległe zmiany”, dodał:
Nawiasem mówiąc, powinienem tutaj dodać, że drugim najczęściej zadawanym pytaniem na temat „Wyspy Gilligana” jest: „Skąd Howellowie wzięli wszystkie te ubrania na tej bezludnej wyspie?”
Odpowiedź na to pytanie jest filozoficzna, jak niektóre inne rzeczy w „Wyspie Gilligana”. Niekończąca się garderoba była symbolicznym komentarzem. To był mój sposób na powiedzenie, że bogaci ludzie jakoś potrafią mieć to, co najlepsze, bez względu na okoliczności.
Dlatego też sympatie serialu leżą po stronie innych postaci, zwłaszcza nieszczęsnego Gilligana (Bob Denver), bardziej niż po stronie Howellów. Możesz nie uważać „Gilligan’s Island” — serialu, w którym niezdarny Gilligan i jego uroczo wybuchowy szef The Skipper (Alan Hale Jr.) są nieustannie uderzani w głowę kokosami (gumowymi, wyjaśnił Sherwood) — za serial polityczny w najmniejszym stopniu. Ale przyjrzyj się uważniej dowolnemu dziełu sztuki, a możesz być zaskoczony tym, co znajdziesz.