Philadelphia Eagles zrobiła furorę na początku przerwy międzysezonowej, pozyskując Saquona Barkleya z New York Giants.
Pozyskanie najlepszego zawodnika rywala dywizyjnego było sprytnym posunięciem Howie’ego Rosemana, ale miało wysoką cenę.
Warto odnotować, że Giants nie byli nawet blisko zapłacenia Barkleyowi tak dużej kwoty, jaką otrzymywał w Mieście Braterskiej Miłości, a on będzie musiał się teraz za to odwdzięczyć swoją produktywnością na boisku.
Niewiele osób ma wątpliwości co do jego zdolności do tego, chociaż kontuzje zawsze będą go martwić.
Mimo że za życia grał świetnie, Nick Wright nadal nie sądzi, że będzie w stanie zrobić różnicę w Filadelfii.
W programie First Things First zauważył, że osiągnięcia Barkleya zwykle nie przekładają się na sukcesy drużyny.
.@getnickwright nie sądzi, że Saquon Barkley będzie miał decydujący wpływ na grę Eagles.
„Jako nowicjusz wyglądał jak fenomen. Od tamtej pory miał jeden całkiem dobry rok, kilka kontuzji i mnóstwo „okej, tak”. fot.twitter.com/BGRhGxnXv4
— Najważniejsze na początek (@FTFonFS1) 24 lipca 2024 r.
Pomijając kontuzje, nawet gdy grał bardzo dobrze, Giants byli w stanie zdobywać więcej punktów na mecz tylko dlatego, że mieli kompetentnego rozgrywającego, twierdzi Wright.
Dlatego nie wyobraża sobie Barkleya jako człowieka zarabiającego 13 milionów dolarów rocznie, nawet jeśli po studiach wyglądał jak fenomen.
To trochę kontrowersyjne stwierdzenie.
Barkley w końcu będzie mógł grać u boku innych rozgrywających, co powinno otworzyć przed nim wiele możliwości.
W końcu będzie miał przed sobą kompetentną linię ofensywną, a chociaż zawsze będą obawy dotyczące kontuzji, istnieje duże prawdopodobieństwo, że co najmniej 20 drużyn w lidze chętnie widziałoby go w ataku.
NASTĘPNY:
Analityk ujawnia, dlaczego martwi się o atak Eagles