Dlaczego Steve Kerr bije na alarm w sprawie męskiej drużyny koszykarskiej USA – SofolFreelancer


PARYŻ — Po tym można poznać, że trener drużyny USA Steve Kerr poważnie podchodzi do kwestii zorganizowania Amerykanów — na przykład, Naprawdę razem — zanim będzie za późno w ich dążeniu do zdobycia olimpijskiego złota?

Podczas dwóch kolejnych konferencji prasowych wygłosił szczere i uszczypliwe komentarze na temat swojej drużyny, co rzadko można zobaczyć, gdy był głównym głosem Golden State Warriors.

Pierwszy raz miało to miejsce w środę, kiedy Kerr szczegółowo opisał wiele sposobów, w jakie Amerykanie nie sprostali czteropunktowemu zwycięstwu pokazowemu nad Niemcami w poniedziałek. Nieważne, że w niedzielę wchodzili do fazy grupowej przeciwko serbskiej drużynie Nikoli Jokicia z idealnym wynikiem 5-0 w „przedsezonie”. To był pierwszy raz, kiedy Kerr skrytykował tę grupę przyszłych Hall of Famerów, którzy tak często są porównywani do legendarnej Dream Team z 1992 roku.

A potem, ze wszystkimi tymi wzniosłymi oczekiwaniami, które wisiały nad nimi wszystkimi, domagając się tego rodzaju wewnętrznej analizy, Kerr podwoił stawkę dzień później. Tylko tym razem dał jasno do zrozumienia, że ​​jednopunktowe zwycięstwo drużyny USA nad Sudanem Południowym w sobotę również wzbudziło pewne obawy.

„Myślę, że o to chodzi dzisiaj — to przypomnienie (że), ‘Nadszedł czas’, rozumiesz?” powiedział Kerr podczas sesji wywiadów grupowych z reporterami na czwartkowym treningu. „Nie będziemy już podróżować (na mecze pokazowe w Las Vegas, Abu Zabi i Londynie). Jesteśmy tutaj. Mamy sześć gier. Musimy dostać się do fazy grupowej, awansować, a potem (jak) turniej NCAA. Potrzebujemy więc 40 minut siły, uwagi i skupienia, i nie możemy pozwolić, aby drużyny przechytrzyły nas wysiłkiem i energią, tak jak zrobiliśmy to poprzedniej nocy przeciwko Niemcom (i) jak zrobiliśmy to przeciwko Sudanowi Południowemu”.

Biorąc to za dobrą monetę, to jest rodzaj oświadczenia, które powinno zapalić dzwonki alarmowe dla każdego, kto jest związany z tą wychwalaną drużyną Team USA. I prawdę mówiąc, prawdopodobnie taki jest zamiar Kerra.

Dobrze udokumentowano, jak reszta świata dogoniła Amerykanów na froncie koszykówki, ale ta konkretna grupa talentów — od LeBrona Jamesa po Stepha Curry’ego — miała dominować w taki sposób, który złagodziłby ten trwający od dziesięcioleci globalny efekt. I chociaż ciągła nieobecność Kevina Duranta z powodu kontuzji łydki jest z pewnością głównym czynnikiem ich (względnej) przeciętności, to i tak jest tu więcej niż wystarczająco dużo siły ognia, aby drużyna USA miała łatwiej w okresie przygotowawczym. Co więcej, tego rodzaju przekaz ma zupełnie inny ton niż ten, który został ustalony na obozie treningowym drużyny narodowej w Vegas na początku tego miesiąca.

Kiedy wszystkie te gwiazdy spotkały się po raz pierwszy na pustyni, wśród biorących udział graczy panował nastrój podziwu. Bam Adebayo doskonale uchwycił tego ducha podczas wizyty z małą grupą reporterów 8 lipca, kiedy wielki Miami Heat zachwycał się możliwościami, jakie daje ten wszechczasowy personel.

„Widzisz tę drużynę?!” powiedział Adebayo, gdy zapytano go o znacznie ulepszoną międzynarodową rywalizację, która ich czekała. „Jakby nie było, nie okazuję braku szacunku żadnemu innemu krajowi. Więc niech to nie będzie (tym) nagłówkiem. Ale gdy zestawisz taką drużynę (złożoną z nas) i zostaniesz porównany do Dream Team, to w pewien sposób pokazuje, jak wspaniała może być ta drużyna, jeśli zagramy właściwie i zrobimy to, co powinniśmy zrobić.

„Reszta świata próbuje nadrobić zaległości. (Ale) jeśli zbierzesz taki zespół i zagramy właściwie, trudno będzie nas pokonać. … Uważam, że powinieneś mieć to — szanować ludzi, nie okazując im żadnego szacunku. To zasada, której używamy w Heat Culture, człowieku, ponieważ szanujemy każdy inny kraj. Ale kiedy znajdziemy się między (tymi) liniami, próbujemy pokonać was o 40. Próbujemy zrobić z was przykład.

To właśnie ta ostatnia część okazuje się wyraźnie trudniejsza, niż się spodziewali.


Stephen Curry i Kevin Durant w czwartek. „Gramy teraz z 65 lub 64 graczami NBA” – mówi Durant o różnicy w stosunku do Dream Team z 1992 roku. (Mike Lawrie / Getty Images)

Uczciwie rzecz biorąc, nikt nie może oczekiwać takiego zniszczenia, jakiego świat był świadkiem w 1992 roku. Z Charlesem Barkleyem, Michaelem Jordanem i Karlem Malone na czele, a z takimi gwiazdami jak Chris Mullin, Clyde Drexler, Magic Johnson, Scottie Pippen, David Robinson i wieloma innymi wielkimi graczami na zapleczu, ta jedyna w swoim rodzaju grupa wygrała wszystkie osiem swoich meczów ze średnią przewagą 44 punktów. Ale czasy niewątpliwie się zmieniły. Jak podkreślili Curry i Durant podczas wnikliwej wymiany zdań na swojej konferencji prasowej w czwartek, krajobraz, który ich teraz otacza, jest o wiele bardziej imponujący niż wtedy.

„Widzieliście tę rzecz (w internecie), gdzie napisali, że Dream Team grał z dziewięcioma zawodnikami NBA i…”, Curry zaczął, jakby rozmawiali między sobą.

Durant, siedząc obok niego i patrząc na setki przedstawicieli mediów, dokończył za niego zdanie.

„Gramy teraz z 65 lub 64 zawodnikami NBA” – powiedział, odnosząc się do łącznej liczby obecnych lub byłych zawodników NBA w innych składach olimpijskich. „Obecnie wszyscy są najlepszymi z najlepszych na świecie”.

Co najmniej ta drużyna musi upewnić się, że nie spotka jej podobny los, jaki spotkał drużynę, która zdobyła brązowy medal w 2004 r. i zyskała złą sławę w księgach historii programu. Kerr, który szczegółowo opisał zmiany, które należy wprowadzić, wie o tym równie dobrze, jak ktokolwiek inny.

„Mamy kolejny poziom” – powiedział Kerr. „Myślę, że mamy jeszcze dwa poziomy, do których możemy dojść. Ale to zawsze współpraca. Możemy więc pokazać strategiczne rzeczy na taśmie, w przewodniku i pokazać im: ‘Hej, zróbmy to. Zróbmy tamto. Poznajmy (przeciwny) personel. Musimy poznać strzelców, poznać niestrzelców i wszystkie te rzeczy.’ Więc w tym miejscu możemy im pomóc”.

Ale muszą — absolutnie muszą — pomóc także sobie.

„(To) tylko wysiłek i energia, gra po grze po grze” – powiedział Kerr. „To jest inne. To nie jest sezon 82-meczowy (jak NBA). Nie zagrają łącznie 125 gier z przedsezonem i play-offami i tym wszystkim. To dosłownie sześć gier. I oglądając nagranie, biegamy przez niektóre posiadania, nie uderzając w ciała w boksach. I nadszedł czas. Czas, aby się na tym skupić. I jak powiedziałem, to dla nas wszystkich — trenerów i zawodników — aby dojść do tego punktu”.

głębiej

GŁĘBIEJ

LeBron James i Steph Curry mieli „zdrową urazę” — igrzyska olimpijskie oferują coś nowego

(Górne zdjęcie Steve’a Kerra: Henry Browne / Getty Images)

Leave a Reply