Maracaibo, Wenezuela – Podróż ze stolicy Wenezueli, Caracas, do nadmorskiego miasta Maracaibo powinna zająć tylko około dziewięciu godzin. Jednak dla Marii Coriny Machado zajęło to bliżej 12 godzin.
Machado, popularny lider opozycji, wyruszył w trasę w ostatnich dniach kampanii prezydenckiej w Wenezueli, aby reprezentować Edmundo Gonzaleza Urrutię, kandydata mającego nadzieję na odsunięcie od władzy prezydenta Nicolasa Maduro.
Ale gdy podróżowała między miastami, Machado zauważyła, że siły rządowe zablokowały drogi. Stacje benzynowe były tajemniczo zamknięte wzdłuż jej trasy.
Machado przyzwyczaiła się jednak do takich przeszkód. Jak wyjaśniła na konferencji prasowej w siedzibie swojej partii w Maracaibo 24 lipca, uważa te przeszkody za ostatni oddech autorytarnego rządu walczącego o utrzymanie władzy.
„To wyznanie reżimu, który wie, że został pokonany” – powiedział Machado powiedziałpodając jako przykład jeszcze jeden przykład: próby odmowy akredytacji obywatelom pragnącym pełnić rolę obserwatorów wyborów.
„Ale tak jak pokonaliśmy wszystkie te przeszkody, tak też pokonamy i tę”.
W niedzielę Wenezuelczycy udadzą się do urn, aby zagłosować na prezydenta. Ale Maduro, socjalistyczny prezydent, który sprawuje władzę od 2013 r., ma problemy w sondażach, znacznie ustępując Gonzalezowi.
Zwycięstwo opozycji może zakończyć prawie ćwierćwiecze rządów socjalistycznych. Liderzy opozycji, tacy jak Machado, ostrzegają jednak, że Maduro nie opuści urzędu bez walki.
Przewidują, że rząd Maduro będzie nadal sabotował ich wysiłki — nawet jeśli oznacza to podważanie demokracji przy urnach wyborczych.
Nękany przeszkodami
Machado jednak nie jest obca taktyce Maduro. 56-latka, była członkini Zgromadzenia Narodowego Wenezueli, sama kiedyś była faworytką w wyścigu prezydenckim.
W październiku ubiegłego roku wygrała prawybory opozycji, zdobywając 92,5 proc. głosów. Demokratyczna Platforma Jednolita — główna koalicja opozycyjna — ogłosiła ją swoją kandydatką na prezydenta.
Jednak sojusznicy Maduro w rządzie chcieli uniemożliwić jej sprawowanie urzędu, oskarżając ją o popieranie amerykańskich sankcji, udział w korupcji i marnowanie pieniędzy na zagraniczne aktywa Wenezueli.
W styczniu Sąd Najwyższy Wenezueli podtrzymał zakaz: Machado została skutecznie wyrzucona z wyścigu. Zabroniono jej również podróży lotniczych.
Machado mimo wszystko starała się zmobilizować wyborców w imieniu swojego następcy, Gonzaleza. Jedno z jej ostatnich wydarzeń kampanijnych w Maracaibo, drugim co do wielkości mieście Wenezueli, przyciągnęło szacunkowo 200 000 widzów, według Vente Venezuela, jej partii politycznej.
Ale ona pozostaje celem, podobnie jak Gonzalez. Przed wtorkowym wiecem w Maracaibo wenezuelska policja zatrzymała sześć osób za zorganizowanie systemów nagłośnieniowych i transportu dla jej zespołu.
Ich sprzęt ostatecznie skonfiskowano. Machado i jej zespół musieli radzić sobie bez nagłośnienia, czasami krzycząc, aby ich usłyszano ponad tłumem. Ale jej głos został w dużej mierze pochłonięty przez hałas.
Nawet członkowie jej kampanii byli prześladowani. Od marca pięciu jej pracowników szukało schronienia w ambasadzie argentyńskiej w Caracas, aby uniknąć aresztowania. Koordynowali kampanię Machado zdalnie z murów ambasady.
Zaledwie tydzień temu szef ochrony Machado został również arbitralnie zatrzymany w ramach tego, co Machado opisał jako „porwanie”. Został zwolniony następnego dnia. Ponadto jej pojazdy wyborcze zostały zdewastowane, a ich przewody hamulcowe przecięte.
Jej zespół przyzwyczaił się do zabierania ze sobą na drogę węży i kanistrów z paliwem, na wypadek gdyby rząd zmusił stacje benzynowe wzdłuż trasy do zamknięcia.
„To nie jest typowa kampania” – powiedział Oliver Lopez Cano, pracownik kampanii, w wywiadzie dla Al Jazeery.
Mimo to Machado powiedziała w prywatnej rozmowie z Al-Dżazirą po wiecu Maracaibo, że otrzymała nieoczekiwane wsparcie w obliczu spadku popularności Maduro.
Przez lata grupy motocyklistów znane jako „motorizados” krążyły po ulicach i nękały członków opozycji politycznej.
Machado powiedział jednak, że część motocyklistów zmieniła poglądy, gdyż mają dość niestabilności gospodarczej i politycznej pod rządami Maduro.
„Wszyscy motocykliści byli kiedyś chavistami” – wyjaśnił Machado, używając określenia odnoszącego się do zwolenników Hugo Cháveza, poprzednika i mentora Maduro.
Opowiedziała, jak tysiące motocyklistów — głównie mężczyzn — pomogło chronić jej kampanię, gdy przemierzała kraj.
Nawet na rządowych blokadach drogowych siły bezpieczeństwa czasami wahały się, czy zablokować jej przejazd, gdy widziały motocyklistów, z którymi podróżowała, powiedział Machado. „Ze stanu zagrożenia stali się tarczą”.
Celowanie w oddolne grupy
Ale liderzy opozycji nie są jedynymi osobami, które stają w obliczu negatywnej reakcji rządu.
Krytycy oskarżają rząd Maduro o ataki na polityków niskiego szczebla, a nawet właścicieli małych firm za ich związki z opozycją.
W ciągu trzech tygodni od rozpoczęcia kampanii wyborczej 4 lipca wenezuelska organizacja praw człowieka Foro Penal udokumentowała 149 przypadków bezprawnych zatrzymań o podłożu politycznym.
Jeden z takich przypadków dotyczył mężczyzny o nazwisku Aldo Roso Vargas, aktywisty Voluntad Popular, partii opozycyjnej.
Został aresztowany na początku tego miesiąca w drodze na opozycyjne wydarzenie wyborcze w Caracas i oskarżony o próbę destabilizacji systemu energetycznego.
Gonzalo Himiob Santome, współzałożyciel i wiceprezes Foro Penal, powiedział, że przykłady takie jak ten Roso pokazują, jak daleko jest w stanie posunąć się rząd Maduro, aby utrzymać się przy władzy.
„Zamiarem rządu jest zastraszenie każdego, kto w taki czy inny sposób okaże bliskość z ruchem opozycyjnym” – powiedział Himiob.
Nawet właściciele restauracji i kierowcy, którzy obsługiwali przedstawicieli opozycji, podobno byli zastraszani przez rząd i jego sojuszników.
Tak było w przypadku Plaza Real Grill w San Cristobal, stolicy wenezuelskiego stanu Tachira.
Cesar Perez Vivas, brat właścicieli grilla, powiedział, że wenezuelskie władze podatkowe prewencyjnie zamknęły restaurację na podstawie sfingowanych zarzutów oszustwa podatkowego, na krótko przed spodziewaną wizytą Machado i Gonzaleza.
Były gubernator stanu, Perez uważa, że to jego związki z opozycją doprowadziły do tego, że jego rodzeństwo stało się celem ataków. Jest zagorzałym zwolennikiem Machado i sam został wykluczony z ponownego ubiegania się o urząd publiczny.
„To ja w rodzinie zajmuję się polityką, nie oni” – powiedział ze złością.
Dodał, że rząd Maduro zawsze stosował brutalne represje wobec opozycji, „ale w tej kampanii osiągnęły one nowy poziom”.
Złowrogie ostrzeżenie
Sam Maduro w ostatnich tygodniach sugerował wzrost przemocy, a jego kampania o trzecią kadencję słabła.
Podczas wiecu wyborczego 17 lipca Maduro ostrzegł wyborców, że jeśli opozycja wygra, może wybuchnąć wojna.
„Jeśli nie chcecie, żeby Wenezuela pogrążyła się w krwawej łaźni, w bratobójczej wojnie domowej z powodu faszystów, zapewnijmy jej największy sukces, największe zwycięstwo w historii wyborów naszego narodu” – powiedział do tłumu.
Ta wypowiedź o „krwawej łaźni” wywołała szok w całym regionie, a światowi przywódcy, tacy jak prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva, ostrzegli Maduro przed antydemokratycznymi środkami.
Himiob, przywódca Foro Penal, spodziewa się, że w najbliższych dniach Wenezuelczycy mogą spotkać się ze wzmożonymi represjami.
„Gdyby ludzie wyszli na ulice, rząd nie zawahałby się zastosować brutalnych represji, aby utrzymać kontrolę” – przewiduje Himiob.
Już teraz pojawiają się pytania o uczciwość głosowania. Krytycy zauważyli, że niektóre centra głosowania zostały zamknięte. Inne zostały przemianowane, co opozycja uważa za próbę wprowadzenia wyborców w błąd.
W karcie do głosowania ma się znaleźć 13 razy wizerunek Maduro — nad nazwami 13 różnych partii — podczas gdy Gonzalez pojawił się zaledwie trzy razy.
Na początku tego tygodnia rząd zablokował pięć lokalnych kanałów informacyjnych krytykujących administrację, co jeszcze bardziej ograniczyło przepływ informacji przed głosowaniem.
Mimo to przywódcy opozycji i ich zwolennicy liczą na miażdżące zwycięstwo w wyborach.
Ta perspektywa podtrzymuje iskrę optymizmu u Roso, uwięzionego aktywisty. Rozmawiając z Al Jazeerą za pośrednictwem członka rodziny, który poprosił o zachowanie anonimowości, Roso wyjaśnił, że zmaga się z trudnościami w oddychaniu w celi więziennej. Od czasu aresztowania ma gorączkę.
Członek rodziny dodał, że Roso nie mógł komunikować się z krewnymi przez pierwsze osiem dni swojego zatrzymania. Nadal odmawia mu się dostępu do wybranego przez siebie prawnika.
Jego bliscy są teraz w stanie dostarczyć Roso jedzenie, ubrania i lekarstwa, ale jego przyszłość pozostaje niepewna. On i jego rodzina powiedzieli, że mają tylko jedną nadzieję: wybory w tę niedzielę.