W ciągu ponad dwóch dekad gry w NBA gwiazda Los Angeles Lakers, LeBron James, osiągnął wiele kamieni milowych, ustanowił niezliczoną liczbę rekordów i stał się powszechnie znany jako najlepszy zawodnik wszech czasów.
Mimo że James może pochwalić się imponującym CV i jest pewnym kandydatem do Galerii Sław Koszykówki, obecna twarz Lakersów zmaga się z większą krytyką ze strony mediów i fanów koszykówki niż jakikolwiek inny zawodnik w historii ligi.
Chociaż James sam na siebie ściąga wiele winy swoimi zachowaniami, takimi jak bezczelne popełnianie błędów i kontrolowanie ruchów drużyn, gdy jest w składzie, a ostatnimi, które przytrafiły się Lakers, są wątpliwe posunięcia polegające na wybraniu jego syna, Bronny’ego Jamesa, i zatrudnieniu jego przyjaciela, JJ Redicka, który nie ma żadnego doświadczenia trenerskiego.
Pomimo wszelkich wybryków, jakich James dopuszcza się zarówno na boisku, jak i poza nim, ten wieczny All-Star nie sprawia kłopotów poza boiskiem, a na parkiecie koszykarskim utrzymuje wysoki poziom przez nieprzyzwoicie długi czas.
Legendarny trener Mike Krzyzewski niedawno stanął w obronie Jamesa, krytykując gwiazdę futbolu amerykańskiego w programie The Herd z Colinem Cowherdem za pośrednictwem NBA Central.
„Każdy, kto w jakikolwiek sposób krytykuje LeBrona, jest po prostu szalony. Nie zobaczymy nikogo takiego jak on. Jest jedyny w swoim rodzaju” – powiedział Krzyzewski.
„Każdy, kto w jakikolwiek sposób krytykuje LeBrona, jest po prostu szalony. Nie zobaczymy nikogo takiego jak on. Jest jedyny w swoim rodzaju”.
– Trener K o LeBronie Jamesie
(Przez @Stado / @bronhistoria) fot.twitter.com/8PDy8Ed8hj
— NBACentral (@TheDunkCentral) 2 sierpnia 2024 r.
Pomimo całej krytyki, jaka spadła na Jamesa z różnych powodów, czterokrotny mistrz NBA obecnie pracuje nad zdobyciem kolejnego złotego medalu jako niekwestionowany lider drużyny USA.
W sobotę James i spółka zmierzą się z Portoryko, a następnie rozpoczną kolejny sezon, zbliżając się tym samym do zdobycia kolejnego medalu.
NASTĘPNY:
Fani reagują na najnowszą statuę Kobego Bryanta w Los Angeles