Amerykańska gimnastyczka Sunisa Lee zdobywa brązowy medal w ćwiczeniach na poręczach asymetrycznych – SofolFreelancer


PARYŻ — Kiedy jej pewność siebie osłabła, a jej ciało zaczęło jedynie łaskotać granice normalności, Sunisa Lee zwróciła się ku swojej strefie komfortu. Choć jest wyjątkową wszechstronną gimnastyczką, jest szczególnie utalentowana na poręczach asymetrycznych.

Gdy powoli wracała do zdrowia po dwóch wyniszczających chorobach nerek, to właśnie kraty pomogły jej się zregenerować. Czuła się tam jak w domu, tak komfortowo, że zaczęła majstrować przy nowym ruchu uwalniającym, mając nadzieję, że zostanie nazwany jej imieniem. Jej trenerka, Jess Graba, poparła ten plan, zachęcając ją do robienia wszystkiego, co „wyciągnie ją z łóżka rano”, po tym, jak skutki uboczne jej chorób nerek osłabiły ją fizycznie i złamały psychicznie.

Nie naciskał na nią; nawet nie wyznaczał celów. Graba nie wiedział, co jest rozsądne. Poza tym wiedział, że sportowiec, którego trenował odkąd miała cztery lata, sam by to zrobił. Powoli mgła się rozwiała i zaczęły napływać dobre wieści — jasne, że może ćwiczyć, a w końcu w styczniu, że może wziąć udział w zawodach. Mimo to Graba przestrzegł. Nie musiała tego robić, robić nic z tych rzeczy, powiedział jej. Mając już złoty medal olimpijski w wieloboju na szyi, nie musiała niczego udowadniać. Cynicy, którzy ją prześladowali, ci, którzy lubili przypominać jej, że zdobyła złoto, gdy wycofała się Simone Biles, i tak nie daliby się uciszyć. W rzeczywistości, gdyby była kimś gorszym niż była, prawdopodobnie rzuciliby się na nią jeszcze mocniej.

Ale Lee chciała tego, czego chciała — kolejnego strzału. I tak Lee parła naprzód, przez spotkania poprzedzające igrzyska olimpijskie, dodając trochę więcej na każdym przystanku. Drążki i równoważnia tylko na Winter Cup w lutym; mieszając ćwiczenia na podłodze na Core Hydration Classic w maju; i w końcu wszystko na kwalifikacjach olimpijskich. Nawet gdy rozszerzyła swój repertuar, drążki pozostały jej podstawą. Miejsce, w którym jej sukces ją wzmocnił, odbudował jej pewność siebie.

Naturalnie, im lepiej się czuła, tym lepiej grała; im lepiej grała, tym więcej chciała. Taka jest natura ludzka. Ale nawet gdy jej oczy otworzyły się na możliwość, pozwalając sobie wyobrazić medale i miejsca, Lee przypomniała sobie, że bycie tutaj wystarczy.

Kiedy więc Lee stanęła na ostatnim stopniu podium w finale ćwiczeń na poręczach asymetrycznych w Paryżu, zamachnęła się, żeby wygrać, bo zawsze chce się wygrać. Ale zamachnęła się przede wszystkim dlatego, że czuła się z tym dobrze.

Kiedy wynik 14,800 błysnął, umieszczając Lee na brązowym medalu, zakryła usta ze zdziwienia, zdziwienia, że ​​zdobyła medal, ale jeszcze większego zdziwienia tym, co zrobiła. „Przez ostatnie kilka dni widziałam swoje wyniki i zobaczyłam, że jeśli tylko wykonam swój układ, mogę zdobyć medal” — powiedziała. „Ale tak naprawdę chciałam po prostu udowodnić sobie, że potrafię to zrobić”.


Sunisa Lee zakrywa twarz w szoku po zobaczeniu swojego wyniku w finale poręczy asymetrycznych na Igrzyskach Olimpijskich 2024. (Zdjęcie: Jamie Squire / Getty Images)

Lee ma teraz zapas trzech medali olimpijskich z Paryża — złoty z finału drużynowego, brązowy w wieloboju i brązowy na poręczach. Jutro ma szansę na czwarty, na równoważni. Wszystko to od kobiety, która w styczniu zastanawiała się, czy w ogóle powinna obrać sobie igrzyska olimpijskie za cel.

Ale jeśli czas od diagnozy czegoś ją nauczył, to tego, że jest silniejsza, niż myślała. Dar perspektywy był niemal wyzwalający, pozwalając Lee okazać sobie łaskę i znaleźć złoty środek między pchaniem do czegoś a byciem po prostu szczęśliwą, że możesz pchać.

Ostatecznie nie wykonała potencjalnie popisowego ruchu; chciała to zrobić, ale Graba powiedział jej, że ryzyko nie jest tego warte. Przeliczył liczby. Nie zgadzały się. Kaylia Nemour, 17-letnia Francuzka z urodzenia, która z powodu przedłużającego się sporu z federacją rywalizuje w Algierii, była zasadniczo nietykalna. Jest dla poręczy tym, czym Simone Biles dla skoku, niepokonana, chyba że popełni jakiś wielki błąd. Qiu Qiyuan, aktualna mistrzyni świata w poręczach z Chin, byłaby równie trudna do pokonania ze względu na jej trudność.

Nie chciał jej mówić, że czegoś nie potrafi, ale wiedział też, że realistycznie rzecz biorąc, raczej nie zdobędzie srebra ani złota. Więc celuj, powiedział jej, w to, co jest osiągalne, i znajdź radość w osiąganiu tego. Jej rutyna, tak jak została skonstruowana, była wystarczająco dobra, aby umieścić Lee na podium; gdyby wykonała nową umiejętność i upadła, zniweczyłoby to wszelkie szanse na osiągnięcie sukcesu.

W pewnym momencie swojej kariery Lee mogła się sprzeciwić. Ze względu na ich długi czas spędzony razem, Lee nie ma problemu z wyzwaniem Graby i w przeszłości zwykle podążał za jej przykładem.

Ostatnie 18 miesięcy zmieniło jednak ich dynamikę. Graba jest niezwykle opiekuńczy wobec Lee. Widział ją w najgorszym momencie, przygnębioną i niezdolną nawet do pójścia na siłownię. Zapytany, jak się czuje, nie wahał się. „Stresowany”, powiedział. Uważał, że jego zadaniem jest utrzymanie jej celów w zasięgu ręki, złagodzenie jej oczekiwań bez rujnowania jej motywacji.

głębiej

GŁĘBIEJ

Złoty medalista Suni Lee wrócił na Olimpiadę. Lekarz drużyny pomógł to zrobić

„Cały rok się po prostu martwisz” – powiedział. „Włożyła wiele wysiłku, żeby tu dotrzeć, a ja po prostu chciałem, żeby się opłaciło”.

Nagroda przyszła, gdy Lee przybiła swoją rutynę i zamknęła koło. Jedno wydarzenie, które ją przywróciło w najgorszym momencie, nagrodziło ją w szczytowym momencie.

Wymagana lektura

(Zdjęcie: Dan Mullan / Getty Images)



Leave a Reply