Novak Djokovic zdobył swój pierwszy złoty medal olimpijski, pokonując Carlosa Alcaraza 7-6 (3), 7-6 (2) w pasjonującym finale gry pojedynczej mężczyzn w tenisie na Letnie Igrzyska Olimpijskie 2024 w niedzielę w Paryżu, co dało 37-letniemu Serbowi ostatnie znaczące osiągnięcie, którego brakuje w jego błyszczącym CV.
Imponująca kariera Djokovica już zawierała rekordowe 24 tytuły Wielkiego Szlema wśród mężczyzn i największą liczbę tygodni spędzonych na pierwszym miejscu w rankingu przez mężczyzn i kobiety. Zawierała również medal Letnich Igrzysk Olimpijskich z 2008 r., ale był to brązowy medal — i jasno dał do zrozumienia, że to po prostu nie wystarczy.
Dopóki nie pokonał brązowego medalisty Włocha Lorenzo Musettiego w półfinale w piątek, Djokovic miał 0-3 w tej rundzie Igrzysk. Za każdym razem przegrywał z późniejszym zdobywcą złota: Rafaelem Nadalem w Pekinie w 2008 r., Andym Murrayem w Londynie w 2012 r. i Alexandrem Zverevem w Tokio trzy lata temu.
W Paryżu, mając na sobie szary rękaw na prawym kolanie, które dwa miesiące temu wymagało operacji zerwanej łąkotki, Djokovic zmierzył się z Nadalem w drugiej rundzie i wyeliminował swojego wieloletniego rywala w trzech setach. Teraz Djokovic jest najstarszym mężczyzną, który zdobył złoto w grze pojedynczej w swojej dyscyplinie od 1908 roku — i uniemożliwił 21-letniemu Hiszpanowi Alcarazowi zostanie najmłodszym.
Kiedy zwycięstwo było jego, kiedy złoto było jego, dzięki ostatniemu zwycięskiemu forehandowi, Djokovic odwrócił się w stronę swojej drużyny na trybunach — siedzącej przed żoną i dwójką dzieci — i upuścił rakietę, klęcząc na mączce. Jak zwykle pełen emocji, płakał i zakrywał twarz, po czym wstał i chwycił czerwono-biało-niebieską serbską flagę. Po uściskach na trybunach Djokovic pomachał tą flagą. Alcaraz również płakał.
Finał, który trwał 2 godziny i 50 minut, mimo że został rozstrzygnięty w zaledwie dwóch setach, był rewanżem za mecz o tytuł mistrza Wimbledonu sprzed trzech tygodni, który Alcaraz wygrał, zdobywając w czerwcu tytuł French Open.
Alcaraz pokonał również Djokovica w zeszłorocznym finale w All England Club, ale to Djoković wygrał, gdy spotkali się w półfinale French Open 2023, corocznego turnieju na kortach ziemnych rozgrywanego na kortach Rolanda Garrosa, na których rozgrywane są mecze tenisowe podczas tych igrzysk olimpijskich.
Niedzielny konkurs był pasjonującym pojedynkiem, w którym wystąpił jeden z najlepszych, jaki kiedykolwiek to zrobił, Djokovic, a obecnie najlepszy w Alcaraz. Rzeczywiście, dla Djokovicia mogło być frustrujące, że znów znalazł się po drugiej stronie siatki od młodszej, szybszej wersji samego siebie. Może dlatego Djokovic często podnosił wzrok, gestykulował i mruczał w stronę swojej loży gości.
Mimo wszystko udało mu się zwyciężyć.
Wymagało to długich wymian wypełnionych wspaniałym uderzaniem piłki przy linii bazowej, zręcznymi drop shotami — Alcaraz miał tendencję do bycia bardziej skutecznym, czasami tak dobrym, że Djokovic odmawiał nawet pogoni — i niesamowitym sprintem, ślizgiem, rozciąganiem obrony na obu końcach. Serwowali tak dobrze, że żaden nie został przełamany ani razu: Djokovic obronił osiem break pointów, Alcaraz sześć.
Najbardziej niezwykłe było chyba to, jak czysto obaj panowie grali, pomimo talentu przeciwnika i presji sytuacji. Niewymuszone błędy były rzadkie.
Jedynym wstydem, być może, dla fanów — i, naturalnie, przegranego — było to, że igrzyska olimpijskie stosują format do trzech setów, zamiast do pięciu w turniejach Wielkiego Szlema. Nie mylcie się, to spotkanie między rozstawionym z numerem 1 Djokoviciem a rozstawionym z numerem 2 Alcarazem było godne wielkiego finału, a nikt, kto miał szczęście posiadać bilet, nie mógł narzekać, że nie otrzymał tego, za co zapłacił.
Osoby na trybunach stały się częścią widowiska, wielokrotnie wybuchając chóralnymi okrzykami „No-le! No-le!” lub „Car-los! Car-los!”, które często się nakładały, tworząc operową fugę. W drugim secie, gdy Alcaraz próbował dokonać powrotu, jego zwolennicy zaczęli skandować „Si, se puede!” (w zasadzie „Yes, you can!”), potrząsając jednocześnie swoimi czerwono-żółtymi chorągiewkami. Sędzia Damien Dumusois od czasu do czasu przypominał ludziom, aby zachowali ciszę podczas akcji.
Jednak między punktami zrobiło się cicho jak w teatrze, na tyle cicho, że w pierwszym secie gra na krótko się opóźniła, gdy powietrze gęste od oczekiwania przerwał płacz małego dziecka.
Obaj panowie grali pod publikę. Kiedy Alcaraz rzucił się, by sięgnąć po jednego drop shota i umieścić go nad siatką, by zdobyć zwycięskiego gola, napawał się głośną reakcją, wskazując prawym palcem wskazującym na ucho. Kiedy Djokovic wykonał zwycięskiego forhenda z przewagą 10 uderzeń, by zakończyć grę wynikiem 3-2 w drugim tie-breaku, machnął obiema rękami nad głową, by dodać otuchy ludziom, którzy już wstali i krzyczeli.
Sam pierwszy set trwał ponad 1 1/2 godziny, pełen epickich zagrań i epickich gier. Jeden trwał 18 punktów rozłożonych na ponad tuzin hipnotyzujących minut, wliczając pięć szans na przełamanie dla Alcaraz, zanim Djokovic zdołał utrzymać prowadzenie 5-4. W tie-breaku Djokovic był lepszy w kluczowym momencie, jak to często bywa, zdobywając ostatnie cztery punkty.
Przy wyniku 3-all Alcaraz wykonał serwis body, ale Djokovic przesunął się na tyle w lewo, by uderzyć cross-court forehand return winner. Po dwóch błędach Alcaraza Djokovic wykonał zwycięskiego woleja i odwrócił się w stronę swojej rodziny z uniesioną pięścią.