Lynch rozmawiał z Sight and Sound, aby promować wydanie „Cellophane Memories”, trzeciej płyty, którą nagrał z piosenkarką Chrystabell (jedna słodko-gorzka uwaga dla fanów Lyncha: na albumie znajdują się pośmiertne utwory kompozytor Angelo Badalamenti, który zmarł dwa lata temu). Nadal próbuje też uzyskać finansowanie na „Snootworld”, animowany film, nad którym od dwóch dekad pracuje z Caroline Thompson, scenarzystką „Edwarda Nożycorękiego”Chociaż Netflix niedawno odrzucił ten projekt, cieszy fakt, że nadal zamierza nad nim pracować.
Jest też „Antelope Don’t Run Here Anymore”, jego scenariusz science fiction, który, jak napisała dziennikarka Kristine McKenna w pamiętniku Lyncha z 2018 r. „Room to Dream”, „splata wątki z „Mulholland Drive” i „Inland Empire” w narracyjną fantastykę, w której pojawiają się kosmici, gadające zwierzęta i nękany muzyk o imieniu Pinky; zrobił wrażenie na wszystkich, którzy go przeczytali, jako jeden z najlepszych scenariuszy, jakie Lynch kiedykolwiek napisał”.
Lynch powiedział Sight and Sound, że reżyserowałby zdalnie z domu, gdyby było to możliwe, więc niekoniecznie oznacza to koniec jego kariery filmowej. Po prostu od teraz będzie inaczej. Na uznanie Lyncha zasługuje to, że jest brutalnie szczery co do swojej sytuacji i tego, jak do niej doszło. Jak powiedział magazynowi:
„Palenie było czymś, co absolutnie kochałem, ale w końcu mnie ugryzło. Było częścią mojego życia artystycznego: tytoń i jego zapach, zapalanie rzeczy, palenie, wracanie, siadanie, palenie i oglądanie swoich prac, albo myślenie o rzeczach; nic podobnego na tym świecie nie jest tak piękne. Tymczasem to mnie zabija. Więc musiałem rzucić”.
Ta wiadomość jest przygnębiająca, ale jeśli oglądaliście film dokumentalny z 2016 r. pt. „David Lynch: The Art Life” (obecnie dostępny na kanale The Criterion Channel), to wiecie, że artysta ma mnóstwo zajęć twórczych w domu.