Film Marlona Brando z niemal idealną ścieżką dźwiękową Rotten Tomatoes – SofolFreelancer


W kryminalnym dramacie László Benedeka z 1953 roku „The Wild One” młoda kobieta tańcząca z członkiem Black Rebels Motorcycle Club pyta ich przywódcę, Johnny’ego (Marlon Brando) o naburmuszonych ustach, przeciwko czemu się buntuje, na co Johnny odpowiada bez uśmiechu: „Co masz?”. Najsłynniejsza kwestia w karierze Brando, obok „Złożę mu ofertę nie do odrzucenia”, mogłaby równie dobrze być oświadczeniem misji dla znanego z temperamentu, nieprzewidywalnego aktora.

Trajektoria kariery Brando odzwierciedlała jego usposobienie. Podczas gdy w latach 50. zbierał pochwały i nagrody na lewo i prawo, niesławne zachowanie aktora przyćmiło praktycznie wszystko, co robił na ekranie w dekadzie, która nadeszła później. Dopiero w latach 70. przywrócono spuściznę Brando jako ikony ekranu, nawet gdy nadal próbował sabotować siebie swoim nieprzewidywalnym zachowaniem i pozorną apatią wobec wielu filmów, nad którymi pracował. Pomimo jego wybryków, twórczość tego człowieka jest usiana niesamowitymi dziełami sztuki, obejmującymi całą gamę od niestabilnej adaptacji filmowej „Tramwaju zwanego pożądaniem” Elii Kazana po arcydzieło gangsterów „Ojca chrzestnego” Francisa Forda Coppoli i dziadek współczesnego hitu, “Supermana” Richarda Donnera.

Nawet pudła Brando miały tendencję do bycia historycznymi, jak w przypadku wypadku samochodowego w ruchu, który był skazaną na zagładę adaptacją powieści H.G. Wellsa autorstwa Johna Frankenheimera, „Wyspę doktora Moreau”.

Jak zapewne się domyśliłeś, „Dr Moreau” to nie film Brando z niemal idealną oceną na Rotten Tomatoes, ani też „The Missouri Breaks” Arthura Penna (w większości zapomniany western z 1976 roku, w którym Brando i Jack Nicholson grają razem, w którym reżyser „Bonnie i Clyde” grają zapomnianą parę). Prawdziwym winowajcą jest zwycięzca w kategorii Najlepszy film, który przyniósł Brando pierwszego Oscara za aktorstwo — zwycięstwo, które w niemałym stopniu można przypisać jego wygłoszeniu jednego z najbardziej emocjonalnie nagich monologów, jakie kiedykolwiek wystawiono na ekranie.

Na froncie wodnym

Film „Na nabrzeżach” z 1954 r. był trzecim filmem, w którym Brando współpracował z Kazanem po „Tramwaju zwanym pożądaniem” i „Viva Zapata!” i zaledwie szóstym, w którym zagrał jako aktor. Brando był u szczytu swojej zmysłowości jako ranny przystojniak Terry Malloy, były bokser, który został robotnikiem portowym, którego przebudzone sumienie — pobudzane przez rosnące uczucia do Edie Doyle, granej przez Evę Marie Saint — zmusza go do wypowiedzenia się przeciwko skorumpowanym szefom związkowym. „Na nabrzeżach” to film, którego klasyczny status jest w pełni zasłużony, choć nadszarpnięty działaniami jego reżysera, który w 1952 r. złożył niesławne zeznania przed Komisją ds. Działalności Antyamerykańskiej. Nazwiska osób powiązanych z komunizmem, wymieniane przez Kazana w kontekście Drugiej Czerwonej Strachy, były haniebne i sprzeczne z przesłaniem o prawach pracowniczych, stanowiącym sedno „Na nabrzeżach” (nawet jeśli sam Kazan uważał, że jest odwrotnie).

Choć większość uwagi w filmie skupiają występy aktorów, wraz z wyznaniem Brando „Mógłbym być pretendentem” u boku Roda Steigera„Na nabrzeżach” to także klasa mistrzowska w dziedzinie filmowania. Weźmy scenę, w której Terry opowiada Edie, co stało się z jej bratem Joeyem i jego współudziałem w ponurym losie Joeya, a ich rozmowa stopniowo zagłuszana jest przez donośny gwizd łodzi z pobliskich doków. Gdy film przechodzi od coraz bardziej intymnych zbliżeń pary, bolesny wyraz twarzy Brando i narastający wyraz udręki i zdrady na twarzy Sainta mówią więcej, niż jakiekolwiek zapisane słowa dialogu mogłyby kiedykolwiek powiedzieć.

Nie powinno dziwić, że „Na nabrzeżach” uzyskało praktycznie bezbłędną ocenę 99% krytyków. Zgniłe pomidory ze 117 recenzji, z których tylko jedna jest negatywna (i jej autor ma pełne prawo tak myśleć). Jeśli to jest to, co trzeba zrobić, aby przekonać więcej osób, aby w końcu obejrzały ten film, niech tak będzie.

Leave a Reply