Jak złoty medal Scottiego Schefflera przetrwa próbę czasu – SofolFreelancer


SAINT-QUENTIN-EN-YVELINES, Francja — Scottie Scheffler powiedział to i miał to na myśli, a także połączył to ze spojrzeniem, które często rzuca. To, przepraszam, kolego, to wszystko, co mam spojrzenie, wraz ze wzruszeniem ramion na wzór Charliego Browna.

Był czwartek na Igrzyskach Olimpijskich, a Scheffler właśnie zakończył pierwszą rundę bez zbędnych dodatków wynikiem 67. Dzień 4 pod par był przyjemny, ale Scheffler zaczął robić tak niesamowite rzeczy z taką regularnością, że zauważasz to tylko wtedy, gdy dzieje się coś kolosalnego. To właśnie robią wielcy, prawda? Sprawiają, że wszystko wygląda łatwo.

Scheffler jest bez wątpienia najlepszym golfistą. Jest nim już od dłuższego czasu. Zajmuje pierwsze miejsce na świecie przez 99 z 122 tygodni, wliczając ostatnie 64. W ostatnich 17 występach w najważniejszych turniejach znalazł się w pierwszej dziesiątce 12 razy, odnosząc dwa zwycięstwa w Masters. Złoty medal, który w niedzielę miał na szyi, oznacza, że ​​wygrał 14 razy w ostatnich 59 startach i siedem z ostatnich 11. Po drodze stało się jasne, że nie jest on przelatującą kometą. Scheffler ma wszystkie cechy, by zostać graczem wszech czasów i mógłby — słowo kluczowe, mógłby — stać się jedną z tych postaci w amerykańskim sporcie. Tych, których pamiętamy.

Dlatego tak bardzo pasowało zobaczyć Schefflera w środowisku olimpijskim w tym tygodniu. Jedną z radości tego sportu biorącego udział w Igrzyskach jest umieszczenie najlepszych golfistów w tym samym miejscu, co olimpijczyków. W przypadku gry tak ograniczonej jak ta, jest to szansa dla gwiazdy takiej jak Scottie, aby złapać trochę światła, które świeci na takich jak LeBron, Simone i Ledecky.

Słysząc taką teorię, Scheffler jakby wytrzeszczył oczy i powiedział, ech, nie. Ktoś taki jak Ledecky, wyjaśnił, należy do swojej własnej kategorii. („Będę musiał ćwiczyć ciężej”). Powiedział, że nie obchodzi go jego spuścizna ani nie myśli o niej.

„Ostatecznie zostaniemy zapomniani” – dodał.

Miał to na myśli w najszerszym ujęciu. Scheffler jest głęboko religijnym człowiekiem o chrześcijańskich przekonaniach, a odpowiedź trąciła Księgą Koheleta. Gdy odchodził, słowa te zostały mu powtórzone. „Ostatecznie zostaniemy zapomniani, co?” powiedział głos. „Ciężkie rzeczy”.

„Cóż” – powiedział Scheffler, rozglądając się – „to prawda”.

To pole siłowe perspektywy Schefflera. Wszystko dzieje się tu i teraz. Życie jest większe niż piłka golfowa. Ten człowiek tak wiele razy mówił, że nie ocenia siebie na podstawie tego, jak gra w golfa, że ​​prawdopodobnie już najwyższy czas, aby ludzie zaczęli mu wierzyć. Tak właśnie postrzega świat. W rezultacie nie jest obciążony ciężarem gry na poziomie gwiazdy, ponieważ nie uważa się za gwiazdę.

Nie sposób oszacować, ilu wybitnych sportowców można by tak powiedzieć, ale wierzcie, że jest ich niewielu.

Zamiast więc koncentrować się na tym, jakie znaczenie w przyszłości będą miały bohaterskie czyny Schefflera, może warto skupić się na tym, co dzieje się tu i teraz.

Scheffler, potomek niemieckich i włoskich imigrantów, którego rodzina mieszka w Stanach Zjednoczonych „od kilku pokoleń” i którego dziadek służył w armii USA, jest obecnie złotym medalistą olimpijskim.

Scheffler, 28-letni mąż Meredith i ojciec trzymiesięcznego Bennetta, właśnie dokonał jednego z największych powrotów w ostatnich latach, zdobywając wyróżnienie, które w historii może poszczycić się tylko pięciu mężczyzn.

Scheffler, urodzony w New Jersey i wychowany w Teksasie, nie tylko zdobył złoto, ale dokonał tego na idealnej arenie międzynarodowej — w Paryżu.

Stojąc na podium „The Star-Spangled Banner” w niedzielę obok 18. greenu Le Golf National, Scheffler załamał się, gdy wszystko go dotknęło. Wymawiając słowa, zatrzymał się na „O’er the land of the free…”, zaciskając oczy i przenosząc wzrok na tył rękawa. Wynurzył się, by zaczerpnąć powietrza, z czerwoną twarzą, powstrzymując prawdziwe łzy.

„Moi rodzice uczyli mnie od najmłodszych lat, co znaczy być Amerykaninem” – powiedział Scheffler – „i co znaczy być wolnym i dumnym, że mogę reprezentować swój kraj w tym tygodniu”.

Emocje były silne, częściowo dlatego, że wynik nadal wydawał się tak nieprawdopodobny. Około południa w niedzielę Jon Rahm wydawał się pewniakiem do zdobycia złotego medalu dla Hiszpanii. Miał cztery uderzenia przewagi, osiem dołków do rozegrania i płynął z lekkim wynikiem 6 pod par tego dnia. Wyglądało to jak typowy Rahm. Ten, który szuka i niszczy.

Grając na dziewiątym dołku, Scheffler spojrzał na tabelę wyników i zobaczył, że wynik Rahma wzrósł do 20 poniżej normy. Z perspektywy czasu, nawet par na wyjściu byłby wystarczająco dobry, aby Hiszpan wygrał. Ale Rahm się załamał. Brutalnie. Ostatnie osiem dołków rozegrał przy 5 ponad normą i nie zdobył medalu, nie mówiąc już o zwycięstwie.

Tymczasem Scheffler włączył się jak mało kto. Siedząc sześć uderzeń za liderem, zaczął strzelać do kręgli, mając nadzieję, że dotrze do podium. Później powiedział, że w niektórych momentach nie był pewien, czy nadal jest w grze, czy nie. Prawdę mówiąc, nie był. DataGolf dawał Schefflerowi 0,4 procent szans na wygraną, gdy Rahm osiągnął 20 pod par. Rahm miał 90,2 procent.

Okazuje się jednak, że dziewiątka na wieki zrobiła więcej niż rywalizację. Końcowe 6-under 29 Schefflera pchnęło go do 19-under na cały dzień, wyprzedzając srebrnego medalistę Tommy’ego Fleetwooda i brązowego medalistę Hideki Matsuyamę.

To był Scheffler w całej okazałości. Najlepsze uderzenie piłki w grze zbliża się do 2 stóp, do 13 cali i do 7 stóp na dołkach 14, 15 i 16. Same birdie. Z lewego roughu na 17, wiedząc, że nagle w grze jest złoto po podwójnym bogeyu Rahma na 14, Scheffler uderzył 8-żelazem na 17 stóp, a następnie wtoczył kolejnego birdie. Znalazł prawy rough na 18 i spędził dodatkowe uderzenie lub dwa, patrząc na swoje położenie. Zagrawszy piłkę nieco powyżej stóp w przednią lokalizację pinu nad wodą, Scheffler bezpiecznie upuścił podejście na 35 stóp i zamknął dwoma puttami.


Scheffler miał birdie na czterech dołkach z rzędu w niedzielę późnym wieczorem, licząc na swoją grę ironami w pogoni za złotym medalem. (Kevin C. Cox / Getty Images)

Wokół niego panował chaos. Kibice skandowali i wiwatowali. Inni gracze rozklejali się pod wpływem intensywnej presji.

Ale Scheffler? Wyglądał, jakby był na niedzielnych sprawunkach.

Presja wygranej nigdy go nie dopadła. Prawdopodobnie dlatego, że nie myślał o tym, co wygrana będzie oznaczać.

Złoto.

Kolejny rozdział w spuściźnie jego kariery, który pewnego dnia może ujrzeć światło dzienne.

Scheffler nie goni za niczym z tych rzeczy. On po prostu próbuje grać w dobrego golfa.

Tak się składa, że ​​to właśnie tam go zaprowadziło. Na granicy niezapomnianości.

(Górne zdjęcie: David Cannon / Getty Images)



Leave a Reply