Amerykanin Cole Hocker zgarnia złoty medal w biegu na 1500 metrów – SofolFreelancer


Amerykanin Cole Hocker zaliczył we wtorek wieczorem jedną z największych niespodzianek w biegach olimpijskich, wyprzedzając Jakoba Ingebrigtsena i Josha Kerra oraz wszystkich innych na finiszu biegu, wygrywając tym samym bieg mężczyzn na 1500 metrów i zmieniając to, co miało być pojedynkiem dwóch zawodników, w niespodziankę igrzysk.

Dzięki potężnemu kopowi na ostatnich 30 metrach Hocker — urodzony w Indianapolis i wychowany na Uniwersytecie Oregon, będący sercem i duszą amerykańskiego biegania długodystansowego od czasów Steve’a Prefontaine’a — dotarł na metę z czasem 3:27,65, ustanawiając rekord olimpijski, wyprzedzając Kerra, aktualnego mistrza świata, o niecałą ćwierć sekundy.

Yared Nuguse, amerykański kolega Hockera z drużyny, wyprzedził Ingebrigtsena i zdobył brąz. Obrońca tytułu olimpijskiego spadł na czwarte miejsce, mimo że nadawał tempo przez pierwsze 1300 metrów.

Dla Ingebrigtsena było to kolejne wielkie rozczarowanie, biorąc pod uwagę jego gwiazdorską moc i otwartą naturę. Nigdy nie był nieśmiały w kwestii pewności siebie co do swoich umiejętności.

Ostatni biegacz ogłoszony do wyścigu, Ingebrigtsen, podniósł pojedynczą figurę indeksu i wpatrywał się w kamerę, aby wszyscy 80 000 fanów mogli ją zobaczyć na gigantycznych tablicach wideo nad fioletowym torem. Powinien był utrzymać cztery w noc, kiedy przegrał swoje trzecie z rzędu mistrzostwo na 1500, wliczając wyścigi w 2022 i 2023 roku na Mistrzostwach Świata w Lekkoatletyce.

W idealną noc do wyścigów, przy czystym niebie, nieruchomym, suchym i lekko chłodnym powietrzu, miało dojść do decydującego starcia między władczym Ingebrigtsenem i Kerrem, bezczelnym Szkotem, który od lat był faworytem Ingebrigtsena.

I tak oto wyścig przebiegał aż do ostatniego zakrętu. Ingebrigtsen, najszybszy człowiek w stawce, wysunął się na czoło i narzucił piorunujące tempo, 1:51.3 na pierwszych 800. Strategia ta była przeplatana zarówno odwagą, jak i strachem. Był wystarczająco odważny, aby spróbować zrobić jedną z najtrudniejszych rzeczy w bieganiu, wygrać wyścig z przodu, od startu do mety. Ale ten ruch zrodził się ze strachu przed tym, że inni biegacze mogą skończyć szybciej niż on, że jego jedyną nadzieją było pogrzebanie Kerra i reszty stawki wystarczająco daleko za nim, aby wybiegli z toru, zanim zdołają go dogonić.

Gdy zostało mu 200 metrów, usłyszał, jak hałas tłumu osiąga poziom ogłuszający. Obrócił głowę w prawo i zobaczył, że Kerr się zbliża. Gdy dotarli do ostatniej prostej, Kerr był już na dobrej drodze, żeby go wyprzedzić.

Ale tak samo było z Hockerem, byłym zawodnikiem Oregon Ducks, który pokazał prędkość, jaką pokazywał wcześniej, ale nigdy na takim poziomie i w takim tempie. Przez ostatnie 600 metrów był wciśnięty w środek stawki, nie za blisko liderów, ale też nie za daleko, a gdy nadszedł czas, by ruszyć, ruszył i ruszył wystarczająco szybko, by ustanowić zarówno rekord olimpijski, jak i amerykański w jednej z najważniejszych konkurencji Igrzysk.

„Powiedziałem sobie, że ja też biorę udział w tym wyścigu” – powiedział Hocker. „Jeśli pozwolą mi pozostać niezauważonym, niech tak będzie. Myślę, że to mogło być najlepsze”.

Kerr miał okazję zobaczyć z bliska triumf Hockera. Szkot pobił rekord życiowy i ustanowił rekord kraju, więc nie miał powodów do rozczarowania. Nie miał jednak pojęcia, co działo się za nim.

Spojrzał na tablicę wyników i zobaczył, że Ingebrigtsen spadł na czwarte miejsce. Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Spojrzał na Hockera i Nuguse i zaczął klaskać, jakby byli starymi kumplami.

Neil Gourley, kolega z drużyny Kerra w Wielkiej Brytanii, przez 10 lat startował dla trenera Hockera, Bena Thomasa, i trenował z Hockerem. Powiedział, że wcale nie był zaskoczony wynikiem.

„Jeśli Cole tam jest i ma jeszcze cokolwiek na ostatnich 150 metrach, jest niebezpieczny” – powiedział. „Każdy, kto widział, co zrobił w USA, obywatele, nie byliby zaskoczeni”.

A jednak, jak mogłoby tak nie być?

To był wyścig, który wszyscy biegający nerdowie mieli w swoich olimpijskich harmonogramach, ale nie z powodu Hockera. W sporcie, w którym szacunek i uprzejmość rządzą, przynajmniej publicznie, Ingebrigsten i Kerr skłaniali się ku trash talkowi.

Ingebrigtsen miał pewien skandynawski urok, gdy pojawił się na scenie pięć lat temu, mistrz na średnich dystansach z kraju, w którym ludzie zazwyczaj zdobywają medale olimpijskie, nosząc narty, a nie kolce do biegania. Był najmłodszym z trzech braci biegaczy.

Najstarszy brat Henrik zajął piąte miejsce w biegu na 1500 metrów na Olimpiadzie w 2012 roku. Średni brat Filip zdobył brązowy medal w biegu na 1500 metrów na Mistrzostwach Świata w 2017 roku. Ich ojciec, Gjert, trzymał ich na krótkiej smyczy, gdy ich trenował, ostrzegając przed dziewczynami, co działało, dopóki nie przestało.

Rodzina pozwoliła norweskim kamerom telewizyjnym śledzić ich w filmie dokumentalnym, który przedstawiał ich raczej monastyczne życie. „Team Ingebrigtsen” stał się ogromnym hitem i przyniósł braciom sławę, zwłaszcza Jakobowi, którego popularność gwałtownie wzrosła, gdy zdobył złoty medal w biegu na 1500 metrów na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2021 r. Wyobraź sobie „Z kamerą u Kardashianów”, ale z norweskimi biegaczami długodystansowymi, a zrozumiesz, o co chodzi.

Ingebrigsten zdobyłby również złote medale w biegu na 5000 metrów na mistrzostwach świata w 2022 i 2023 roku. Jednak gdzieś po drodze jego urok zaczął słabnąć, zwłaszcza w północnym regionie Wielkiej Brytanii, a konkretnie w Szkocji, wśród członków Edinburgh Athletic Club.

Jednak gdzieś po drodze pewny siebie urok Ingebrigtsena przerodził się w coś graniczącego z apodyktyczną pogardą dla konkurencji, od której nie uciekał, nawet gdy zaczął przegrywać wyścigi z wcześniej wspomnianymi członkami Edinburgh Athletics Club.

Ingebrigtsen udowodnił, że bieganie jest doskonałe, ale nieco bez wdzięku zarówno w zwycięstwie, jak i porażce, zwłaszcza w tej drugiej. Być może jego słowa gubią się w tłumaczeniu, ale w maju 2022 r., zapytany, czy jest rozczarowany, że konkurencja go nie popycha, powiedział: „Nie można być rozczarowanym, że ludzie nie są lepsi”.

To nie poszło dobrze i Jake Wightman zmusił go do zjedzenia jego słów dwa miesiące później, kiedy uciekł od Ingebrigtsena w finale 1500 na Mistrzostwach Świata w Lekkoatletyce 2022 w Eugene w stanie Oregon. Ingebrigtsen szybko zaczął mówić ludziom, że nie był w 100 procentach. Wightman był „gorszym sportowcem”.

W zeszłym roku Kerr, 26 lat, kolejny Szkot i była gwiazda college’u na University of New Mexico, zaczął pokonywać Ingebrigtsena. Pokonał go na Mistrzostwach Świata w Lekkoatletyce 2023 w Budapeszcie, gdzie Norweg po raz kolejny przyznał, że nie był w najlepszej formie, a następnie w tym roku na Prefontaine Classic. Nazywał Kerra „następnym facetem”, czyli biegaczem, który może wygrać, gdy nie jest w pełni sprawny.

Nie wygłosił we wtorek wieczorem żadnych takich oświadczeń, przynajmniej nie po angielsku.

Zapytany, czy żałuje swojej decyzji o objęciu prowadzenia, odpowiedział, że i nie.

„Oczywiście, to błąd taktyczny, że nie jestem w stanie zwolnić tempa na pierwszych 800” – powiedział. „Po prostu trochę za ostro”.

Powiedział, że gdy do mety zostało 650 metrów, wyczuł, że Kerr i pozostali przyspieszają, sprawdzając, ile mu jeszcze zostało. Powiedział, że próbował odpowiedzieć, ale zabrakło mu sił — 1500 metrów okazało się „zaledwie 100 metrów za dużo”.

„Zepsułem sobie wszystko, bo za bardzo się postarałem” – powiedział.

Nie dla Hockera, który ma zaledwie 23 lata i jest częścią triumwiratu młodych amerykańskich milerów, którzy osiągnęli jeden z najlepszych wyników na tym dystansie w historii igrzysk olimpijskich. Trzecie miejsce zajął Nuguse, 25-letnie dziecko etiopskich imigrantów, urodzone w Kentucky i uczęszczające do Notre Dame, a piąte miejsce zajął Hobbs Kessler, 21-latek z Ann Arbor.

Kessler opisał Ingebrigtsena jako szczyt sprawności fizycznej. „To pokazuje, jak trudno jest biec z przodu” – powiedział.

Czyż nie tak było we wtorek wieczorem, zwłaszcza, że ​​wściekły Szkot i dwóch Amerykanów, chcących zaznaczyć swoją obecność, ruszają w pościg?

„Zarówno ja, jak i Cole wiedzieliśmy, że możemy wygrać w odpowiednim dniu” – powiedział Nuguse. „Naprawdę fajny moment”.

Dla niego i dla Hockera.

„To niesamowite uczucie” – powiedział Hocker. „Po prostu czułem, że stadion i Bóg mnie niosą. Moje ciało po prostu zrobiło to za mnie. Mój umysł był tam i zobaczyłem linię mety”.

Wymagana lektura

(Zdjęcie: Michael Steele / Getty Images)



Leave a Reply