Ranking wszystkich filmów Stephena Kinga na Netflixie – SofolFreelancer


Filmy Stephena Kinga są z nami niemal tak długo, jak książki Stephena Kinga — pierwsza powieść Kinga „Carrie” stał się filmem dwa lata po tym, jak trafił na półki księgarskie. I chociaż adaptacje pojawiały się regularnie od lat 70., filmy i programy telewizyjne Kinga przeżyły swoisty rozkwit w latach 2010. Stało się tak głównie za sprawą filmowej adaptacji „To” z 2017 r., która stała się horrorowym hitem, zarabiając 701,8 mln dolarów w kasach biletowych. Nagle wszyscy chcieli znów być w biznesie Stephena Kinga, a po „To” wiele adaptacji dostało zielone światło. Ten trend nie wygasł — wciąż pojawiają się nowe adaptacje Kinga. Długo odkładana wersja „Salem’s Lot” ma się ukazać na Maxie jeszcze w tym rokui adaptacje filmowe opowiadań Kinga „Życie Chucka” I “Małpa” obydwa są na horyzoncie.

Netflix również chciał dołączyć do akcji Stephena Kinga, a serwis streamingowy do tej pory wprowadził na mały ekran cztery filmy Kinga. Jak więc się wypadają? Jak można sobie wyobrazić, niektóre są lepsze od innych, ale jako fan twórczości Kinga mogę szczerze powiedzieć, że wszystkie cztery warto obejrzeć z różnych powodów, chociaż przyznaję, że jeden z nich jest bardziej niewypałem niż hitem. Mając to wszystko na uwadze, poszedłem dalej i uszeregowałem cztery filmy Stephena Kinga na Netflixie od najgorszego do najlepszego. Jak powinno być oczywiste, wszystkie te filmy są obecnie przesyłane strumieniowo na Netflixie, więc śmiało zrób sobie mini maraton Stephena Kinga po (lub przed!) przeczytaniu tego rankingu.

4. W wysokiej trawie

Z przykrością muszę stwierdzić, że najgorszym filmem ze wszystkich jest „W wysokiej trawie” który trafił na Netflixa w 2019 roku. Co mnie w tym dołuje, to fakt, że materiał źródłowy, opowiadanie, które King napisał wspólnie ze swoim synem Joe Hillem, jest cholernie świetne. Jest niepokojące i dziwne, a także ma szokujące, makabryczne zakończenie, które mnie zaniepokoiło. Kiedy ogłoszono, że historia zostanie przerobiona na film przez Vincenzo Natali, reżysera „Cube” i „Splice”, byłem podekscytowany. Niestety, film Nataliego ostatecznie się wycofuje — wydaje się, że film boi się trzymać ponurej natury historii. Nie oznacza to, że „W wysokiej trawie” nie jest pozbawiony zalet. Najlepszym powodem, dla którego warto obejrzeć ten film, jest zobaczenie, jak Patrick Wilson wygłupia się na całego, grając mężczyznę, który powoli staje się coraz bardziej niezrównoważony. Wilson jest tutaj bardzo zabawny, po prostu chciałbym, żeby reszta filmu dorównywała jego gonzo energii.

W filmie „In the Tall Grass” Becky (Laysla De Oliveira), która jest w ciąży, wyrusza w podróż samochodem ze swoim bratem Calem (Avery Whitted). Rodzeństwo zatrzymuje się na parkingu w pobliżu starego, opuszczonego kościoła, otoczonego rozległym polem wysokiej trawy. Nagle słyszą głosy wołające o pomoc z całej tej przeklętej trawy. Jako dobrzy ludzie decydują się zapuścić w zarośla, aby pomóc. Okazuje się to ogromnym błędem, ponieważ po wejściu do trawy rodzeństwo czuje się uwięzione. Przestrzeń i czas nie wydają się przestrzegać normalnych praw w całej tej wysokiej trawie, a nasi bohaterowie stają się coraz bardziej spanikowani i zdesperowani. To świetna przesłanka, ale film ostatecznie gaśnie.

3. Telefon pana Harrigana

Chociaż nie Świetnie Film Stephena Kinga, Johna Lee Hancocka „Telefon pana Harrigana” ma swój upiorny urok, wspomagany przez materiał źródłowy — opowiadanie Kinga o niespokojnym duchu pomagającym nastoletniemu chłopcu. Zmarły, wielki Donald Sutherland to pan Harrigan, zrzędliwy, bogaty staruszek, który zaprzyjaźnia się z Craigiem (Jaeden Martell, który pojawił się również w filmach „To”), miejscowym dzieciakiem z rodziny robotniczej. Harrigan traci wzrok z wiekiem, więc zatrudnia Craiga, żeby mu czytał. Brzmi przyjemnie, prawda? Akcja rozgrywa się u zarania ery iPhone’a, a chociaż pan Harrigan jest od razu sceptyczny wobec nowego gadżetu, ostatecznie uzależnia się od niego, gdy dostaje własny telefon. Po śmierci Harrigana Craig wsuwa iPhone’a zmarłego do kieszeni marynarki zwłok leżących w trumnie. Ale czekaj — ta straszna historia dopiero się zaczyna! Czując smutek z powodu śmierci swojego starszego przyjaciela, Craig wysyła wiadomość tekstową do obecnie pochowanego pana Harrigana. I czyż nie wiedziałeś? Pan Harrigan odpowiada! Straszne!

Wkrótce Craig przywołuje widmo pana Harrigana, aby pomogło mu uporać się z niektórymi problemami życiowymi, ale szybko staje się jasne, że Craig mógł posunąć się za daleko. Podobnie jak historia, która go zainspirowała, „Telefon pana Harrigana” nigdy nie wychodzi na jaw i nie pokazuje nam ducha pana Harrigana unoszącego się w powietrzu i robiącego straszne rzeczy. W rezultacie film jest raczej mało przerażający, a bardziej przypomina niepokojący mały dramat postaci. Ma niemal przyjemny klimat horroru dla młodzieży i nie ma w tym nic złego. Ostatecznie wydaje się to mniej jak Stephen King, a bardziej jak pełnometrażowy odcinek „Gęsiej skórki”.

2.1922

„1922” to paskudny kawałek pracy. Oparty na noweli Kinga o tym samym tytule, „1922” to opowieść z czasów kryzysu o chciwości, morderstwie, duchach i szczurach. Mnóstwo, mnóstwo szczurów. Thomas Jane (który wystąpił również w filmie Stephena Kinga) “Mgła”) to Wilfred James, farmer mieszkający w Nebrasce w latach 20. XX wieku. Kiedy alkoholiczka żona Wilfreda, Arlette (Molly Parker), nagle postanawia sprzedać farmę i wyprowadzić się, amoralny Wilfred przekonuje swojego nastoletniego syna Henry’ego (Dylan Schmid), aby pomógł mu ją zabić. Ojciec i syn zabijają Ma i wrzucają jej ciało do studni, ale ten akt przemocy tylko zwiastuje więcej katastrofy, ponieważ sprawy wymykają się spod kontroli Wilfreda i Henry’ego. To ostatecznie opowieść moralna; historia o tym, jak pewnego rodzaju kosmiczna sprawiedliwość ostatecznie dopadnie tych, którzy dopuszczają się złych uczynków, i jak same te uczynki mogą zatruć wszystko.

Choć tu i ówdzie pojawiają się elementy nadprzyrodzone i mnóstwo obrzydliwych momentów z udziałem szczurów, „1922” nie jest typową opowieścią grozy Stephena Kinga. King ze swojej strony był zadowolony z adaptacji. Nawet porównałem to do „Aż poleje się krew”, mówiąc: „Ma ten sam rodzaj płaskiego, martwego efektu, więc stworzył naprawdę dobry film trzymający w napięciu, i jest to film, który nie chce opuścić mojej pamięci. Ma taki trujący efekt, po prostu tam zostaje, ponieważ niektóre obrazy są tak dobre”. Nie sądzę, żebym posunął się tak daleko, aby powiedzieć, że „1922” jest tak dobry jak „Aż poleje się krew”, ale nadal jest bardzo skuteczny.

1. Gra Geralda

Przez lata „Gerald’s Game” Stephena Kinga uważano za nieadaptowalną. Akcja książki rozgrywa się niemal wyłącznie w jednym pokoju, a większość akcji rozgrywa się w umyśle głównego bohatera. Nie wyglądało to zbyt filmowo. A potem pojawił się Mike Flanagan i pokazał wszystkim, jak to zrobić. Jego rozwiązanie: trzymanie się materiału źródłowego. Tak, najwyraźniej to wystarczyło. Kto by pomyślał?

W “Grze Geralda” małżeństwo Jessie (Carla Gugino) i Gerald (Bruce Greenwood) udaje się do odległego domku nad jeziorem na małą wycieczkę. Para zaczęła uprawiać lekkie S&M, aby urozmaicić swoje życie seksualne, a Gerald przykuwa Jessie do łóżka. Jednak po tym, jak została skrępowana, Jessie decyduje, że nie chce już grać. Prosi Geralda, aby ją rozkuł, ale on tego nie robi i jasno daje do zrozumienia, że ​​zignoruje jej protesty i ją zaatakuje. Jessie wściekle kopie męża w jaja, gdy ten zbliża się do niej — co wywołuje śmiertelny atak serca u Geralda. Teraz Jessie jest uwięziona, przykuta do łóżka, a w pobliżu znajduje się ciało martwego męża. Nie ma żadnych sąsiadów, którzy mogliby usłyszeć jej wołanie o pomoc. Och, ale w pobliżu czai się bardzo głodny pies. A także seryjny morderca.

Flanagan cofa się w czasie, pokazując nam traumatyczną przeszłość Jessie, która staje się coraz bardziej zdezorientowana, będąc przykutą do tego cholernego łóżka w teraźniejszości. Nie ma tu nic nadprzyrodzonego, ale jest mnóstwo prawdziwych horrorów, a pod koniec filmu jest makabryczna, graficzna, krwawa scena, która z pewnością wywoła u Ciebie odruch wymiotny. Flanagan to filmowiec, który po prostu dostaje King, który świetnie radzi sobie z adaptacją psychologicznego dramatu książki na ekran, wspomagany przez znakomitą główną rolę Carli Gugino. Jeśli chodzi o Kinga, nie miał nic poza pochwałami dla filmu, nazywając to „Przerażające, hipnotyczne, wspaniałe”.

Leave a Reply