Waszyngton:
Stany Zjednoczone nie będą tolerować ataków na amerykańskie wojska na Bliskim Wschodzie, powiedział we wtorek Sekretarz Obrony Lloyd Austin po tym, jak ostrzał rakietowy w Iraku ranił siedmiu żołnierzy amerykańskich.
Poniedziałkowy atak był trzecim w ciągu zaledwie trzech tygodni na bazę Ain al-Assad w zachodnim Iraku, w której stacjonują żołnierze amerykańscy oraz inny personel koalicji dowodzonej przez USA przeciwko dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie.
„Nie łudźcie się, Stany Zjednoczone nie będą tolerować ataków na nasz personel w regionie” – powiedział Austin na konferencji prasowej w Annapolis.
Przedstawiciel amerykańskiego resortu obrony poinformował wcześniej tego dnia, że w wyniku ataku rannych zostało pięciu amerykańskich żołnierzy i dwóch pracowników kontraktowych; wszyscy znajdują się w stabilnym stanie.
Oświadczenie Pentagonu dotyczące rozmowy telefonicznej między Austinem a jego izraelskim odpowiednikiem Yoavem Gallantem opisało ostrzał rakietowy jako „atak milicji sprzymierzonych z Iranem na siły USA” i stwierdziło, że obaj zgodzili się, że „oznacza to niebezpieczną eskalację”.
Podobne ataki zdarzały się często na początku wojny między Izraelem a palestyńskimi bojownikami Hamasu w Strefie Gazy, lecz do niedawna zostały w zasadzie wstrzymane.
Do ostatniego ostrzału rakietowego doszło na tle rosnących obaw o atak Iranu i jego sojuszników na Izrael w odwecie za zabicie czołowych postaci Hamasu i Hezbollahu w atakach, za które obwinia się Izrael lub które sam przyznaje się do winy.
Zabójstwa te są jednymi z najpoważniejszych serii odwetowych ataków, które nasiliły obawy przed konfliktem regionalnym na tle wojny w Strefie Gazy.
(Poza nagłówkiem, artykuł ten nie był edytowany przez zespół NDTV i został opublikowany za pośrednictwem kanału syndykowanego.)