„The Headless Witch in the Woods” to chyba „Bones” w najbardziej „X-Files”-owym wydaniu, w którym twardy sceptycyzm dr Temperance „Bones” Brennan (Emily Deschanel) przeciwstawia się jej stosunkowo agnostycznej załodze w sprawie tajemniczej śmierci w lesie, który rzekomo nawiedza widmo oskarżonej czarownicy ściętej przed wiekami. W pewnym momencie nawet typowo zrównoważona Cam (Tamara Taylor) wylewa żale na temat czasu, gdy matka odwiedziła ją zza grobu… albo tak sobie wyobrażała. Reszta ekipy „Bones” okazuje się równie płochliwa. Nie pomaga fakt, że dziwne zdarzenia wciąż się piętrzą, od niewyjaśnionego pojawienia się złowrogich talizmanów w lesie po niepokojące, mylące nagrania uchwycone przez ofiarę morderstwa, która sama jest studentem szkoły filmowej.
Wpływ „Blair Witch Project” powinien być już w tym momencie rażąco oczywisty, choć najwyraźniej objawia się w nieudanej fabule amatorskiego dokumentu. W „Paul Ruditis” „Kości: Oficjalny towarzysz” dyrektor zdjęć Gordon Lonsdale powiedział, że druga ekipa odcinka starała się nakręcić odzyskane ujęcia dokładnie w taki sam sposób, jak w klasycznym horrorze Myrick i Sáncheza. „Cały czas była to kamera ręczna” — zauważył Lonsdale, co jest wyraźnie widoczne w jej chwiejnej, nieostrej jakości. To i widok przerażonych młodych ludzi filmujących siebie, biegających nocą, nie mogą nie wywołać Loty grozy Donahue i jej towarzyszy obsady.
Choć kuszące było z pewnością całkowite przejście do sfery nadprzyrodzonej, „The Headless Witch in the Woods” ostatecznie kończy się ujawnieniem, że jej zabójca jest niczym więcej niż zwykłym człowiekiem. Pozostawia jednak trochę miejsca na wątpliwości co do istnienia lub braku istnienia tytułowego ducha w jednej z ostatnich scen — bo czymże jest wyjście w okolicach Halloween bez ostatniej chwili grozy?