Zawarcie przez Manchester United umowy o wartości 52 milionów funtów z Lenym Yoro było transakcją, która w ubiegłym tygodniu zwróciła uwagę europejskiego futbolu.
Większość obserwatorów spodziewała się, że młody obrońca z Lille trafi do Realu Madryt, ale w wyścigu o jego podpis pojawili się piłkarze United, oferujący większe zyski i długoterminowe wyzwania.
To największy transfer lata Premier League i znaczący dowód wiary w kogoś tak młodego. Rynek, w który United zdecydowało się zainwestować tak znaczną sumę, nie powinien jednak być zaskoczeniem.
Ligue 1, najwyższa klasa rozgrywkowa we Francji, w której Yoro zyskał popularność w zeszłym sezonie, to miejsce, w którym 20 klubów Premier League łącznie wydało więcej pieniędzy niż w jakiejkolwiek innej lidze zagranicznej w ciągu ostatniej dekady.
Nakłady wyniosły 1,81 mld funtów (2,34 mld dolarów) w ciągu poprzednich 10 lat przed tym latem i, z dużym prawdopodobieństwem, wzrosną powyżej 2 mld funtów w ciągu następnych sześciu tygodni. Waga liczb przechodzących do Premier League z klubów francuskich — 145 graczy i ich liczba rośnie — jest również nie do przebicia.
Żadna inna europejska liga nie zarobiła w wyniku transferów większej części majątku Premier League niż najwyższa klasa rozgrywkowa we Francji od 2014 roku, choć hiszpańska La Liga i niemiecka Bundesliga nie pozostają daleko w tyle.
La Liga była miejscem, w którym kluby Premier League wydawały większość swoich pieniędzy. W ciągu 10 lat między 2004-05 a 2013-14, to najwyższa liga hiszpańska wygodnie przyciągnęła najwięcej dochodów transferowych z Premier League, wydając tam o 27 procent więcej niż we Francji.
W kolejnej dekadzie wydano kolejne 1,76 mld funtów na zawodników La Liga, ale inni, a najbardziej uderzająco Niemcy, nadrobili zaległości. Kluby Bundesligi sprzedały zawodników za łączną kwotę 1,72 mld funtów w latach 2014-15 i 2023-24, a zeszłe lato było najwyższym wydatkiem w historii.
W oknie transferowym, w którym RB Lipsk sprzedał Josko Gvardiola do Manchesteru City, Christophera Nkunku do Chelsea i Dominika Szoboszlaia do Liverpoolu, Premier League łącznie wydała 378 milionów funtów na zawodników Bundesligi. Łączna kwota od 2018 r. wynosi w rzeczywistości 1,26 miliarda funtów, nieznacznie przewyższając Ligue 1 w tym krótszym okresie oceny.
Serie A była kolejnym rynkiem, który przykuł uwagę Premier League latem ubiegłego roku, zbierając ponad 300 milionów funtów opłat transferowych, ale spośród pięciu największych lig europejskich pozostaje najmniej faworyzowana, z 10-letnim zyskiem na poziomie 1,48 miliarda funtów.
Mimo wszystko Francja nadal wyróżnia się w ogólnej tabeli wydatków, będąc najpopularniejszym miejscem zakupów w czterech z ostatnich dziewięciu sezonów. A wczesne ruchy tego lata, zwłaszcza Yoro, wskazują, że to wszystko nie jest chwilową modą.
Mimo że uważa się, że pozostaje w tyle za ligami rywalizującymi, takimi jak La Liga, Bundesliga i Serie A, pozostając w tyle w rankingach współczynników krajowych UEFA, Ligue 1 nadal pełni rolę głównej fabryki talentów w Europie. W ciągu 19 z ostatnich 20 lat, według szanowanej witryny Transfermarkt, co najmniej 10 zawodników zostało kupionych z klubów Ligue 1. W sezonie 2022-23 liczba ta wyniosła 22, przy czym kluby Premier League wydały więcej (312 mln funtów) na zawodników Ligue 1 niż kluby Ligue 1 (153 mln funtów).
Zdarzały się kosztowne błędy, jak na przykład warta 72 mln funtów umowa Arsenalu z Nicolasem Pepe — również z Lille — w 2019 r., ale w ostatnich sezonach było sporo historii sukcesów, a Gabriel (Arsenal), Bruno Guimaraes (Newcastle United), William Saliba (sprowadzony do Arsenalu ze St. Etienne w 2018 r., ale który spędził kolejne trzy sezony na wypożyczeniu w klubach Ligue 1) i były piłkarz Lille Amadou Onana, który wczoraj zamienił Everton na Aston Villę za 50 mln funtów, wszyscy odnieśli sukces.
Lekkoatletyczny rozmawiał z wieloma osobami pracującymi w piłce nożnej, aby ocenić, dlaczego Ligue 1 stała się rynkiem zakupów pierwszego wyboru dla angielskich klubów. Ci, którzy odpowiedzieli, poprosili o anonimowość, ponieważ nie mieli pozwolenia na rozmowę lub ze względu na wrażliwość handlową, ale ich odpowiedzi były odkrywcze.
Jedna z czołowych postaci Premier League zwróciła uwagę na fizyczność i atletyzm Ligue 1 oraz potencjał transferów, które rozwijają się w szybkim tempie pod lepszym nadzorem trenerów w Anglii. Tymczasem starszy agent przytoczył stosunek jakości do ceny, jaki Ligue 1 tradycyjnie oferuje, gdy porówna się go z danymi wyjściowymi. Zawodnicy tam mają tendencję do spełniania wszelkiego rodzaju wymagań, gdy robią wrażenie na poziomie wymagającym technicznej biegłości.
Trudno wskazać konkretny moment, w którym francuska piłka nożna zaczęła przyciągać tak dużą uwagę klubów Premier League.
Być może był to wpływ Erica Cantony, awanturniczego numeru 7 Manchesteru United z lat 90., lub Davida Ginoli, olśniewającego skrzydłowego Newcastle United i Tottenhamu Hotspur, ale bardziej prawdopodobne jest, że były to głębsze ślady pozostawione na Arsenalu przez ich francuskie powiązania pod wodzą Arsene’a Wengera.
Oprócz Nicolasa Anelki, Emmanuela Petita i Roberta Piresa, byli tam Sylvain Wiltord i — przez krótkie okresy w Serie A — Thierry Henry i Patrick Vieira. Wenger znalazł technicznie bystrych, silnych fizycznie graczy za ceny znacznie niższe niż ich odpowiedników w angielskiej piłce nożnej. Łącznie 28 francuskich graczy podpisało kontrakt z Arsenalem podczas 22 lat pracy Wengera jako trenera Arsenalu.
Inni wkrótce poszli w jego ślady. Pozyskanie graczy z Ligue 1 — francuskiej lub innej — miało sens. Newcastle United pozyskało pięciu graczy z klubów francuskich w samym sezonie 2012-13, który stał się pierwszym sezonem, w którym kluby Premier League wydały ponad 100 milionów funtów na import z jednej ligi. To był rok, w którym Chelsea pozyskała Edena Hazarda z Lille, Olivier Giroud opuścił Montpellier, aby dołączyć do Arsenalu, a Spurs pozyskali Hugo Llorisa z Lyonu — trzy duże transakcje, ale każda wzmacniająca postrzegany rodowód celów Ligue 1.
Francuska piłka nożna zazwyczaj wystawia również młodszych zawodników, oferując ten potencjał i obietnicę zalotnikom z zagranicy. Roczny raport UEFA, The European Club Footballing Landscape, wykazał, że 39 procent wszystkich minut spędzonych na boisku w kraju pochodziło od zawodników w wieku 23 lat lub młodszych we Francji w sezonie 2021-22. To uczyniło ją najmłodszym profilem wśród dużych lig europejskich, znacznie poniżej 26 procent minut spędzonych na boisku w Premier League przez zawodników poniżej 24 lat i 20 procent La Liga, gdzie wydatki angielskich klubów spadły w ostatnich latach.
Tylko holenderska Eredivisie, kolejna liga, na którą angielskie kluby polowały w ostatnich sezonach, miała znacznie młodszą grupę demograficzną niż Ligue 1, gdzie 47 procent minut na boisku spędzali zawodnicy poniżej 24 roku życia. Pod koniec okresu oceny objętego raportem UEFA kluby Premier League wydały 240 mln funtów na zawodników z najwyższej klasy rozgrywkowej w Holandii w sezonie 2022–2023, w tym Antony’ego, Lisandro Martineza, Cody’ego Gakpo i Noni Madueke.
Potęga finansowa Premier League staje się coraz trudniejsza do pokonania dla europejskich rywali, a to Ligue 1, z jej współczesnymi wyzwaniami dotyczącymi praw telewizyjnych, stała się bardziej podatna na ataki. Niedawno zawarta umowa krajowa z DAZN i beIN Sports jest warta zaledwie 420 milionów funtów za sezon, co jest kwotą przyćmioną przez łączną wartość pakietów telewizyjnych Premier League wynoszącą ponad 3 miliardy funtów rocznie. Prawa do Ligue 1 od czasu ich szczytu w cyklu 2016-20 faktycznie straciły na wartości.
Kluby hiszpańskie, niemieckie i włoskie odczuwają tę samą presję, ale nie taką jak we Francji. Sprzedaż zawodników stała się fundamentalną częścią modelu biznesowego i niewielu robi to lepiej niż Lille, które sprzedało Yoro do Manchesteru United w zeszłym tygodniu. W ciągu ostatnich pięciu lat Lille, które zajęło czwarte miejsce w Ligue 1 w zeszłym sezonie, sprzedało 250 milionów funtów zawodników klubom Premier League, w tym Svena Botmana, Carlosa Balebę, Onana, Gabriela i Pepe.
Lyon, kolejne z większych nazwisk francuskiej piłki nożnej, było równie sprawne. Ich zwroty również przekroczyły 200 mln funtów od 2019 r., a tacy jak Lucas Paqueta (do West Ham), Guimaraes (Newcastle) i Tanguy Ndombele (Tottenham) zostali sprzedani z ogromnym zyskiem.
Ligue 1 zdołała mimo wszystko odnotować wydatki netto na transfery wynoszące nieco poniżej 30 mln funtów w oknie transferowym ubiegłego lata, co było wyczynem przewyższającym Serie A i La Ligę, ale w dużej mierze było to zasługą rozrzutnych wydatków Paris Saint-Germain, które na zawsze było chronione przez wsparcie swojej grupy właścicielskiej Qatar Sports Investment.
PSG nadal jest jedynym francuskim klubem, który znalazł się w pierwszej dziesiątce Football Money League Deloitte, listy europejskich klubów generujących największe przychody. Marsylia zajęła 20. miejsce na liście z 2024 r., a Lyon 29., ale reszta Ligue 1, zwłaszcza ta, która nie korzysta z dodatkowych przychodów zapewnianych przez europejską piłkę nożną, może zobaczyć, jak dochody zmieniają się dzięki jednej sprzedaży. Trudniej jest powiedzieć „nie” angielskim propozycjom.
W rezultacie francuska piłka nożna znalazła się w centrum planów rozwoju wielu klubów. Właściciele Chelsea, BlueCo, kupili Strasbourg w zeszłym roku, a właściciele Liverpoolu, FSG, również prowadzili ostatnio rozmowy o zakupie Bordeaux, historycznie dużego klubu, który obecnie kuleje w drugiej lidze, zanim rozmowy załamały się w zeszłym tygodniu. Te same powody, dla których Francuzi są celem na rynku transferowym, leżą u podstaw motywacji do przejęcia własności klubów.
Nic dziwnego, skoro tak wielu przeszło z Ligue 1 do Premier League. Łącznie 260 graczy zostało zakontraktowanych z najwyższej francuskiej ligi w latach 2004–2024, co jest liczbą wyższą niż w Hiszpanii (245), Włoszech (192) i Niemczech (171).
Średni koszt transferu z Ligue 1 w tym czasie? Niecałe 9 mln funtów.
Zainteresowanie Premier League się poszerza, a niemiecka Bundesliga zyskuje coraz większe zainteresowanie w latach Covid-19, ale Ligue 1 pozostaje najbardziej żyznym gruntem do znalezienia nowego rekruta. Yoro jest tego dowodem.
(Górne zdjęcia: Leny Yoro, Gabriel i William Saliba; wszystkie Getty Images)