Godzilla Minus One/Minus Color trafi na Netflix. Oto dlaczego warto poświęcić na to czas – SofolFreelancer


Jedną z największych niespodzianek filmowych ubiegłego roku była bez wątpienia „Godzilla minus jeden”. Dla wieloletnich fanów trudno było sobie wyobrazić, że film z tej serii po prawie 70 latach od premiery będzie stawiał tak wysokie wymagania, ale film reżysera Takashiego Yamazakiego spełnił oczekiwania – do tego stopnia, że ​​stał się pierwszym i jedynym filmem o „Godzilli”, który zdobył OscaraCi, którzy go obejrzeli, z pewnością wiedzą, że „Minus One” jest świetny, ale nawet dla tych, którzy już go widzieli i dobrze wiedzą, co film ma do zaoferowania, istnieje silny argument przemawiający za obejrzeniem go ponownie, w zupełnie nowy sposób.

W trakcie rekordowego wyświetlania filmu w kinach jego dystrybutor, Toho, wydał edycję „Minus Color”, która, jak sugeruje tytuł, jest czarno-białą wersją Króla Potworów w wykonaniu Yamazakiego z czasów II wojny światowej. Niedawno „Godzilla Minus One” w końcu pojawiła się na Netflixie i VODotwierając go dla zupełnie nowej publiczności po tym, jak nie był dostępny do obejrzenia nigdzie w Ameryce Północnej po opuszczeniu kin. Film szybko wszedł do pierwszej dziesiątki na Netflixie, oprócz sprzedawców cyfrowych, takich jak Apple TV, co oznacza, że ​​wiele osób już go widziało. Ale edycja „Minus Color” będzie dostępna do streamowania na Netflixie od 1 sierpnia 2024 r., a ta wersja również jest warta Twojego czasu.

W każdej chwili można obejrzeć niezliczoną ilość filmów na streamingu, co utrudnia uzasadnienie oglądania tego samego więcej niż raz — szczególnie w ciągu zaledwie kilku tygodni. Ale to nie jest po prostu ten sam film z usuniętym kolorem; czarno-biała wersja naprawdę pozwala widzom oglądać niesamowity kawałek kina przez zupełnie nową soczewkę.

Godzilla Minus Color to coś więcej niż czarno-biała wersja bieżnikowana

„Minus One” robi to lepiej niż jakikolwiek film o „Godzilli” od czasu klasycznego oryginału z 1954 r., ponieważ widzowie wcielają się w rolę kraju podnoszącego się po okrucieństwach wojny. To bardzo poważny film, który trwa w jaskrawy kontrast z czymś takim jak „Godzilla x Kong: Nowe Imperium” czy innymi filmami MonsterVerse. Są one z pewnością przyjemne i mają ogromną widownię, ale jest to seria, która może udźwignąć więcej niż tylko duże bijatyki kaiju. Dając filmowi bardzo szczegółową czarno-białą metamorfozę, wzmacnia się wrażenie oglądania czegoś nakręconego w latach 40., biorąc pod uwagę, że wiele filmów z tego okresu było pokazywanych w tej kolorystyce.

Ta nowa wersja ma w sobie coś nieco niepokojącego, a wiele z tego ma związek z podejściem Yamazakiego do ponownego pokolorowania filmu. W wywiadzie dla Opakowaniereżyser wyjaśnił, że zrobili o wiele więcej niż tylko przepuścili obraz przez filtr kolorów:

„Oryginalny film „Godzilla” z 1954 roku jest oczywiście czarno-biały. Ale to samo w sobie sprawiło, że byliśmy zainteresowani tym, jak wyglądałby film „Godzilla” stworzony przy użyciu nowoczesnej technologii w czerni i bieli. Jednak samo usunięcie koloru nie wywołałoby u widzów tego samego rodzaju emocji, które próbowaliśmy zaszczepić, dlatego zwróciliśmy się do kolorysty i faktycznie zamaskowaliśmy[ed] różne części każdego ujęcia i dostosuj[ed] kontrast ręcznie, zamiast po prostu nacisnąć przycisk „usuń kolor”.

Proces użyty do stworzenia tej nowej wersji sprawił, że „czuliśmy się, jakby skomponował ją profesjonalny fotograf”. Reżyser powiedział również, że „Minus Color” jest „dużo straszniejszy”, zauważając, że „nawet członkowie zespołu pracujący nad nim, dostawali gęsiej skórki… Ponieważ pod wieloma względami sprawia wrażenie innego filmu”.

Dwa świetne filmy o Godzilli w jednym

W tym samym wywiadzie Yamazaki podsumował: „Dla nas usunięcie koloru w pewien sposób zwiększa realizm, sprawiając wrażenie niemal dokumentu i sprawiając, że widzowie czują, że Godzilla naprawdę istnieje”. Choć filmowi o gigantycznym radioaktywnym potworze niezwykle trudno jest w jakikolwiek sposób wydawać się prawdziwym, ta wersja filmu udaje się wnieść do wydarzeń poczucie realizmu w sposób, który przewyższa nawet wersję kolorową. To jeden z powodów, dla których warto kupić kolekcjonerską edycję Blu-ray filmu „Godzilla Minus One/Minus Color” może być warta uwagi dla zagorzałych fanów, nawet jeśli ma pewne wady. Obie wersje tego filmu zasługują na miejsce na półce z fizycznymi nośnikami.

Ale zrozumiałe jest, że nie każdy, kto od czasu do czasu lubi film „Godzilla”, chce wydać 65 dolarów na coś, co obejrzy raz czy dwa. Na szczęście Netflix niesamowicie ułatwia każdemu posiadaczowi subskrypcji obejrzenie tego całkowicie nowego spojrzenia na to uznane, współczesne arcydzieło. Nie zdarza się często, aby wiele wersji tego samego filmu trafiło do głównej usługi przesyłania strumieniowego w dzisiejszych czasach, dając ludziom możliwość doświadczenia wielkości na wiele sposobów. W erze przesyłania strumieniowego, w której tak wiele z tego, co jest udostępniane światu, może wydawać się jednorazowe, to wydaje się czymś wyjątkowym.

Nie zdarza się codziennie, aby 70-letnia franczyza była przedmiotem tak błyskotliwej reinwencji. Warto to świętować, podobnie jak fakt, że Yamazaki i Toho zdołali dostarczyć dwie różne wersje tego arcydzieła, które oferują widzowi coś wyjątkowego. „Minus Color” jest absolutnie wart twojego czasu – tylko pamiętaj, żeby oglądać z napisami, a nie z okropnym angielskim dubbingiem.

„Godzilla Minus One” jest już dostępna na platformie Netflix, a „Minus Color” będzie miał premierę 1 sierpnia 2024 r.

Leave a Reply