Dla Mason problemy zaczęły się w 2016 r. Matka trójki dzieci niedawno wyszła z aresztu, w którym odsiedziała wyrok za oszustwo podatkowe.
Był to rok wielkich wyborów, w którym stawką było zarówno stanowisko prezydenta, jak i kontrola nad Kongresem. Mason powiedziała, że jej matka zachęcała ją do głosowania.
Więc 8 listopada 2016 r. przybyła do lokalnego lokalu wyborczego w hrabstwie Tarrant w Teksasie, aby oddać swój głos. Ale Mason odkryła, że jej nazwiska nie ma na listach wyborczych. Nieważne: pracownik wyborczy zaproponował jej zamiast tego wypełnienie tymczasowej karty do głosowania.
Jednak w lutym 2017 r. ponownie trafiła do aresztu, tym razem pod zarzutem nielegalnego głosowania, co jest zbrodnią drugiego stopnia, za którą grozi kara do 20 lat więzienia.
W Teksasie osoby z kartoteką kryminalną automatycznie odzyskują prawo do głosowania — ale dopiero po „całkowitym umorzeniu” wyroku. Mason uważała, że jej zwolnienie z więzienia oznacza, że jest czysta.
Jednak prawo stanu Teksas uznaje okresy zwolnienia warunkowego, nadzoru społecznego i próby za część kary.
Mason nie miała pojęcia, że nie może głosować. Była na zwolnieniu warunkowym, kiedy oddała swój głos, ale powiedziała, że otrzymała kartę rejestracyjną wyborcy, kiedy przebywała w domu przejściowym po zwolnieniu.
Rozpoczęła się w ten sposób prawna epopeja, która trwa do dziś.
Adwokaci obrony argumentowali, że Mason nie głosowała świadomie niezgodnie z prawem, i powołali się na zeznania pracownika wyborczego, który wręczył Mason jej kartę do głosowania tymczasowego.
Zauważyli również, że głos Masona i tak się nie liczył. Głosy tymczasowe podlegają dodatkowej kontroli i nie są liczone, dopóki nie zostanie potwierdzona kwalifikowalność wyborców.
Prokurator okręgowy hrabstwa Tarrant argumentował jednak, że ściganie Masona było kwestią utrzymania bezpieczeństwa wyborów. W 2018 r. Mason został skazany na pięć lat więzienia.
Ale gdy odwoływała się od długiego wyroku, jej los trafił na pierwsze strony gazet na całym świecie. Ostatecznie odsiedziała 10 miesięcy przed zwolnieniem za kaucją — a zaledwie w marcu tego roku Sąd Apelacyjny Drugiego Teksasu uchylił jej wyrok skazujący.
Mimo to prokurator okręgowy Phil Sorrells, republikanin, jeszcze w maju obiecał odwołać się od decyzji sądu.
W odpowiedzi na pytania stacji Al-Dżazira jego biuro udostępniło komunikat prasowy, w którym można przeczytać m.in.: „To biuro będzie chronić urny wyborcze przed oszustami, którzy sądzą, że nasze prawa ich nie dotyczą”.
Mason jednak utrzymuje, że wina leży w „bałaganiarskim” procesie przywracania praw wyborczych w Teksasie. Wyraziła zdziwienie decyzją prokuratora okręgowego.
„Byłem oszołomiony” – powiedział Mason w wywiadzie dla Al Jazeery. „Czuję, że zamiast atakować jedną osobę, naprawmy system”.
Eksperci twierdzą, że zróżnicowanie przepisów prawnych w USA — różniących się w zależności od stanu — sprzyja sytuacjom takim jak ta, w którą wplątani są ludzie, którzy w innych okolicznościach nie mieliby z tym problemu.
„Zamieszanie ma realne konsekwencje, jak pokazuje sprawa pani Mason” – powiedział Al Jazeerze Patrick Berry, prawnik z Brennan Center for Justice na Uniwersytecie Nowojorskim. „Stany takie jak Teksas, Floryda i Tennessee ścigają ludzi za błędy i często jest to niesprawiedliwe”.