Wybór Tima Walza na stanowisko wiceprezydenta przez kandydatkę na prezydenta USA Kamalę Harris wzbudził zdziwienie i wywołał mnóstwo pytań w Chinach, które po raz pierwszy odwiedził w 1989 r., kiedy wojsko stłumiło protesty prodemokratyczne.
Demonstranci spędzili tygodnie na placu Tian’anmen w Pekinie, domagając się demokracji, jednak 4 czerwca 1989 r. wojsko przeprowadziło brutalną represję.
Pan Walz wziął ślub w piątą rocznicę tej politycznie drażliwej daty.
Dyskusja na temat wydarzeń na placu Tiananmen jest w Chinach ściśle cenzurowana, jednak wielu użytkowników mediów społecznościowych w środę w sposób zawoalowany odniosło się do czasu pobytu pana Walza w tym kraju.
60-letni gubernator Minnesoty i były nauczyciel odwiedzał Chiny dziesiątki razy, m.in. podczas letnich wycieczek z grupami studenckimi, podczas których zwiedzał ten kraj i uczestniczył w wymianie kulturalnej.
Według doniesień medialnych z tamtego okresu, po raz pierwszy udał się tam w 1989 r., przeprowadzając się do Foshan, miasta w południowej prowincji Guangdong w Chinach, aby przez rok uczyć języka angielskiego w miejscowym liceum.
Jak podano w artykule w lokalnej gazecie amerykańskiej, pan Walz poślubił swoją żonę Gwen 4 czerwca 1994 roku.
„Chciał przeżyć randkę, której nigdy nie zapomni” – zacytowano słowa jego żony.
W środę użytkownicy mediów społecznościowych w Chinach kwestionowali datę przyjazdu pana Walza do kraju w 1989 r., sugerując ukryte motywy jego przybycia.
„Przybył do Chin w czasach zamętu, najwyraźniej ze specjalną misją” – skomentował jeden z użytkowników platformy Weibo.
„Czy on jest z CIA?” – napisał ktoś inny.
„Spójrz na miniony rok i nie sposób nie być sceptycznym” – wtrącił się trzeci.
„Zdecydowany wpływ”
Pan Walz odrzucił twierdzenie, jakoby Stany Zjednoczone i Chiny były koniecznymi przeciwnikami. Pogląd ten stał się w ostatnich latach szeroko rozpowszechniony w Waszyngtonie w obliczu narastających nieporozumień handlowych i geopolitycznych z Pekinem.
„Mieszkałem w Chinach i, jak już mówiłem, byłem tam około 30 razy” – powiedział w wywiadzie dla serwisu informacyjnego o rolnictwie Agri-Pulse w 2016 roku.
„Jeśli jednak ktoś mówi ci, że jest ekspertem od Chin, to prawdopodobnie nie mówi prawdy, ponieważ jest to złożony kraj” – stwierdził.
Jednak mimo pozytywnych komentarzy na temat Chińczyków i ich kultury, pan Walz krytykował również chiński rząd. W 1990 r. powiedział lokalnym mediom w USA, że przy „odpowiednim przywództwie” kraj mógłby osiągnąć wielki sukces.
W 2016 roku, gdy reprezentował Minnesotę w Izbie Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, spotkał się z Dalajlamą, wygnanym tybetańskim przywódcą duchowym, potępionym przez Pekin jako niebezpieczny separatysta.
Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało w środę agencję AFP, że nie będzie komentować decyzji pani Harris o wyborze Walza na swojego towarzysza w wyborach, nazywając je wewnętrzną sprawą Stanów Zjednoczonych.
„Mamy nadzieję, że strona amerykańska będzie współpracować ze stroną chińską, aby podążać w tym samym kierunku” – głosi oświadczenie.
Użytkownicy mediów społecznościowych zastanawiali się, jakie znaczenie może mieć osobista więź pana Walza z ich krajem, jeśli zostanie wybrany.
„Jeśli Harris zostanie wybrana na prezydenta, wiceprezydent Walz będzie miał zdecydowany wpływ na jej politykę wobec Chin” – napisał jeden z użytkowników.
A pod jednym z wpisów, w którym znalazł się komentarz pana Walza z wywiadu z 2016 r., w którym wskazał on, że Stany Zjednoczone i Chiny mają potencjał do współpracy, inni użytkownicy wyrazili sceptycyzm.
„Rok 2016 to już przeszłość” – napisał jeden z nich.
„Nie przypisuj niedbale persony swojemu przeciwnikowi”.
(Poza nagłówkiem, artykuł ten nie był edytowany przez zespół NDTV i został opublikowany za pośrednictwem kanału syndykowanego.)